Znam ludzi, których życie kosztuje 2, 15 czy 200 zł – mówił podczas środowego spotkania z młodzieżą w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Szymon Hołownia. Znany katolicki dziennikarz, publicysta, pisarz a także założyciel i działacz dwóch fundacji – Kasisi i Dobra Fabryka zachęcał młodzież do współczesnej dobroczynności. – Nie będzie pełnej dobroczynności jeśli nasze życie nie będzie z myślą o drugim człowieku – w sklepie, szkole czy pracy – przekonywał.
Szymon Hołownia był m.in. gościem Uniwersytetu Otwartego KUL, który przygotowuje programy i wydarzenia dla osób, które nie są jeszcze studentami lub są już po studiach. W spotkaniu „Dobro zaczyna się od mnie” uczestniczyli uczniowie szkół średnich.
Dziennikarz przekonywał ich by obserwowali co dzieje się wokół i z tego korzystali. Dotyczy to zarówno ludzi, których spotykają jak też ich zainteresowań i przyszłych wyborów.
– W życiu nie ma co szukać na siłę, wystarczy nie przegapić – spotkań, myśli czy momentów – zaznaczał Hołownia. Przyznał, że tak było w jego przypadku kiedy na własne oczy zobaczył biedę i głód. Założył fundacje – Kasisi i Dobrą Fabrykę, których celem jest „produkcja dobra” w tych zakątkach świata, gdzie zło odbiera ludziom nadzieję, radość, zdrowie i życie.”. Podopiecznymi są m.in. skrzywdzone dzieci.
– To są dzieci, które przeszły w życiu piekło. Były gwałcone i torturowane – zaznaczał Hołownia, który opowiedział zebranym m.in. o 11-letniej dziewczynce, która rodzice zastępczy przypalali wszystkim tym czym się dało. – Jej plecy to była jedna wielka blizna. Nie było miejsca ze zdrową skórą – opisywał dziennikarz.
W wielu krajach potrzeb jest bardzo wiele – począwszy od wody, na lekarstwach i opiece medycznej skończywszy. – Ok. 2,5 miliarda ludzi sposób 8 miliarów żyjących na świecie nie ma dostępu do toalety – podkreślał Hołownia.
Wyjaśniał, że zbierane fundusze na pomoc potrzebującym nie bazują ani na bogatych darczyńcach ani na jednorazowych akcjach. – My zrobiliśmy fundację na 5 złotówkach – zaznaczał.
Działanie fundacji opiera się niewielkich, ale regularnych wpłatach. – Nie każdy może być Matką Teresą, ale każdy ma 5 lub 10 zł i my o te pieniądze prosimy – zaznaczał dziennikarz i podliczał: My z tych pięciozłotówek ratujemy 30 tys. ludzi rocznie.
Dziennikarz zwracał też uwagę na problemy związane z ochroną środowiska. Przekonywał, że ogromne znaczenie ma to co jemy i z jakich opakowań korzystamy. Wszystko zależy od naszych decyzji m.in. w sklepach, w których „mamy dokonywać mądrych wyborów”. – Żyjemy w świecie, w którym od takich dupereli, pomnożonych przez 8 miliardów zależy wszystko – podkreślał.
Zwracał uwagę na to by żyć nie tylko z myślą o sobie, ale o drugim człowieku, również tym, który przyjdzie po nas. – Czy z mojego życia dzisiaj jest jeszcze życie dla kogoś więcej na świecie? – zachęcał do refleksji Hołownia. Ale też ostrzegał: Jak nam się skończy woda to kompletnie żadnego znaczenia nie będzie mieć to czy ktoś jest homo czy hetero – odniósł się aktualnych tematów w kraju publicysta.