– U nas mali pacjenci mogą chociaż na chwilę zapomnieć o szpitalu – mówi Magdalena Pietnoczko z Domu Matki i Dziecka w Lublinie. Żeby znów mogli z niego znowu korzystać, konieczny jest generalny remont. Potrzeba na to ok. 70 tys. zł.
Dom Matki i Dziecka mieści się w mieszkaniu przy ul. Chodźki w Lublinie. Prowadzi go Stowarzyszenie na Rzecz Dzieci z Chorobami Krwi w Lublinie założone przez pracowników Kliniki Hematologii, Onkologii i Transplantologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie oraz rodziców dzieci chorych na nowotwór.
Dom powstał z myślą o małych pacjentach, które wymagają przeszczepu szpiku kostnego, a także dawcach i ich rodzinach.
– To mieszkanie bardzo nam pomogło. Korzystaliśmy z niego wielokrotnie przyjeżdżając do Lublina z synem na kontrole w związku z powikłaniami po przeszczepie. W takich przypadkach nigdy nie wiadomo czy nie trzeba będzie zostać dłużej w szpitalu, bo wyniki mogą się nagle pogorszyć – opowiada pan Rafał z Tarnowa, tata 2,5-letniego Huberta, który zabieg w Lublinie miał w lipcu ubiegłego roku. – W takich nagłych sytuacjach żona zostawała z Hubertem w szpitalu, a ja nocowałem w tym mieszkaniu. Lokalizacja jest świetna, a opłaty bardzo niskie - 25 zł za dobę, co jest kwotą symboliczną. Do tego jest możliwość, żeby ugotować i uprać. Szpital tego nie zapewnia.
W Polsce jest tylko pięć szpitali, które mają możliwość przeprowadzenia przeszczepów u dzieci i młodzieży. Lubelska klinika ma cztery łóżka przeszczepowe.
– Na przeszczep przyjeżdżają tu pacjenci z całej Polski, a także z sąsiednich krajów m.in. z Ukrainy – mówi Magdalena Pietnoczko ze Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci z Chorobami Krwi w Lublinie. – Z naszego domu korzystają rodziny pacjentów i dawców. Do niedawna przyjmowaliśmy także dzieci, które przyjeżdżały do kontroli. Teraz jednak nie pozwalają na to warunki sanitarne.
Dom Matki i Dziecka działa już prawie 20 lat.
– U nas można chociaż na chwilę oderwać od szpitala. Komfort psychiczny jest bardzo ważny w tak trudnym czasie – podkreśla Pietnoczko. – Do tej pory mieszkanie było tylko malowane, bo nie mieliśmy środków na większy remont. Teraz jest to jednak koniecznością. Musi być w stu procentach sterylne, bo mają korzystać z niego dzieci, które są w okresie okołoprzeszczepowym.
Na remont 71-metrowego mieszkania (trzy pokoje, kuchnia i dwie łazienki) stowarzyszenie potrzebuje ok. 70 tys. zł.
– Chodzi o generalny remont wszystkich pomieszczeń z wymianą okien i grzejników, zakup nowego wyposażenia: mebli, armatury łazienkowej, sprzętu RTV i AGD. To dobry moment, bo ze względu na epidemię z mieszkania nikt nie korzysta – tłumaczy Pietnoczko. – Wstępny koszt tych prac to ok. 70 tys. zł, ale już widzimy, że będzie się zmniejszał. Dostaliśmy m.in. część armatury łazienkowej, kleje, grunty i farby.
Każdy, kto chce pomóc Stowarzyszeniu może wziąć udział w zbiórce na portalu zrzutka.pl „Remont Domu Matki i Dziecka” albo przekazać darowizny rzeczowe. Do tej pory udało się zebrać ok. 5100 zł.