Od początku roku budynki i lokale mieszkaniowe powinny posiadać certyfikat energetyczny. Okazuje się jednak, że sprzedać nieruchomość można i bez niego.
Od tego obowiązku nie można się wymigać, gdyż świadectwo trzeba dołączyć do zawiadomienia o zakończeniu budowy lub wniosku o pozwolenie na użytkowanie. Jest to ważne. Brak świadectwa może doprowadzić do tego, że nadzór budowlany nie wyda pozwolenia albo nie zaakceptuje zawiadomienia.
O świadectwa powinny postarać się także osoby, które rozpoczęły budowę przed 1 stycznia 2009 roku, a teraz planują ją zakończyć. Także budynki podlegające najmowi lub zbyciu powinny posiadać certyfikaty. Przy czym zbycie to nie tylko sprzedaż, ale i np. darowizna.
Papier na 10 lat
Jeśli w ciągu dziesięciu lat od wydania świadectwa budynek nie będzie modernizowany to ważność świadectwa energetycznego będzie przedłużana na kolejne dziesięć lat, ale jego aktualność musi potwierdzić audytor energetyczny.
Bez sankcji
Nowe uregulowania mówią jedynie, że nabywcy budynku/lokalu powinno być udostępnione świadectwo. I to wszystko od prawnej strony. Od niego więc tak naprawdę zależy, czy chce by zbywający lub wynajmujący postarał się o świadectwo.
Tak też uważają notariusze. Krajowa Rada Notarialna przygotowała nawet wytyczne dla nich w tej sprawie. Wynika z nich, że certyfikat nie musi być dołączony do aktów notarialnych zbycia nieruchomości. Notariusze mają jedynie obowiązek informować swoich klientów o nowym obowiązku i możliwości przedstawienia świadectwa. Od woli stron będzie więc zależeć, czy zostanie ono dołączone do notarialnej umowy czy też nie.
Kto sporządzi?
Jednakże wciąż trwają prace nad rozporządzeniem wykonawczym zawierającym program szkoleń oraz nad metodyką opracowania świadectw. Sporządzenie świadectwa certyfikacji powinien zapewnić właściciel budynku. Koszt uzyskania świadectwa ponosić ma właściciel budynku lub lokalu.