Moja spółdzielnia potrafi tylko podnosić czynsz - żali się pan Ryszard z Lublina. - Czy jest jakiś sposób, by się od niej oddzielić? - pyta. Jest.
Musi być trzech wytrwałych
Z wnioskiem o podział musi ktoś wystąpić. Potrzebna jest grupa inicjatywna - co najmniej trzyosobowa. Muszą to być członkowie spółdzielni mieszkający w budynku, który chce się wydzielić.
By założyć nową, małą spółdzielnię, potrzeba co najmniej 10 członków starej, tej "dużej”. Kolejnym zadaniem członków grupy inicjatywnej jest więc rozpoznanie, czy w budynku, który chce się wydzielić ze spółdzielni-molocha, tylu ich jest. Przeważnie nie ma z tym kłopotu.
Gdyby jednak się pojawił, można spróbować namówić na wydzielenie się także mieszkańców sąsiedniego bloku. Nie jest bowiem nigdzie powiedziane, że nową spółdzielnię muszą tworzyć tylko członkowie mieszkający w jednym bloku.
Ale w następstwie podziału nie powinien też powstać kolejny moloch. Maksymalna liczba członków spółdzielni mieszkaniowej - jak twierdzą znawcy tematu - to 150-200 osób. Przy czym trzeba pamiętać, że w jednym mieszkaniu może mieszkać więcej niż jeden członek spółdzielni - mogą to być np. oboje małżonkowie, albo nawet rodzice i dzieci.
Na zawiązanie się grupy inicjatywnej i jej późniejszą działalność nikt nie musi wyrażać zgody. O tym, że się zorganizowała i działa, nie musi ona także powiadamiać zarządu spółdzielni, rady nadzorczej ani żadnego innego oficjalnego organu spółdzielni.
Kuszenie małym
Choć z tym nie powinno być kłopotu. Dostarczane spółdzielcom co jakiś czas, nawet kilka razy w roku, informacje o podwyżce czynszu są bardzo przekonującym argumentem. Inny - to opłacalność wydzielenia się nowej małej spółdzielni. Ma ona niższe koszty funkcjonowania, więc czynsz może nawet być zmniejszony.
Bardzo ważne zebranie
Grupa inicjatywna sporządza listę obecności na zebraniu i zapewnia protokołowanie jego przebiegu. W trakcie przedstawia projekt uchwały o podziale spółdzielni. Wzorcowy tekst bez trudu znajdziemy w Internecie, zawsze jednak warto go skonsultować z prawnikiem znającym prawo dotyczące spółdzielni mieszkaniowych.
Kolejny etap to poddanie pod głosowanie uchwały o wydzieleniu się ze spółdzielni. Jeśli opowie się za nią więcej niż połowa członków spółdzielni mieszkających w bloku, który chce się "wyjść” z dużej spółdzielni (według zasady 50 proc + 1) - postępowanie w sprawie wydzielenia się ze spółdzielni zostało praktycznie rozpoczęte.
Tekst uchwały z podpisami uczestniczących w zebraniu osób należy sporządzić w dwóch egzemplarzach. W uchwale musi się też znaleźć upoważnienie dla osób, które prześlą lub złożą w zarządzie spółdzielni-molocha wniosek o zwołanie walnego zebrania jej członków. Powinno ono formalnie podjąć uchwałę o podziale spółdzielni.
Sąd instancją ostateczną
Jeśli tego terminu nie dotrzymają, albo walne odmówi podziału spółdzielni, można złożyć wniosek o podział do sądu, by to on podjął taką decyzję za organ spółdzielni.
Z majątkiem, ale i z długami
Praktycznie nie ma klatki schodowej, w której nie byłoby mieszkań zadłużonych z tytułu nie płacenia czynszu. Gdy mieszkań jest więcej, zadłużenie sięga kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Nowo powstające spółdzielnie musiałyby ten dług przejąć, a następnie go spłacić. A komu uśmiecha się spłacanie długów innych? Wydzielanie spółdzielni mniejszych z molochów tylko w teorii wygląda więc (niemal) bezproblemowo.