Do ogrzania domów zużyliśmy do tej pory o ponad 18 proc. mniej energii niż w standardowych warunkach. Jeśli zima pozostanie łagodna, to w domowym budżecie może zostać od kilkuset do nawet ponad tysiąca złotych – oceniają specjaliści z Lion’s Banku.
Co piątą wydaną złotówkę przeznaczamy na utrzymanie mieszkania. Połowę z tej kwoty pochłaniają wydatki na nośniki energii. W tym sezonie łagodna zima pozwoli sporo zaoszczędzić. Cieplejsza aura za oknem oznacza bowiem niższe zapotrzebowanie na ciepło, czyli niższe rachunki za ogrzewanie. Jak wynika z szacunków Lion’s Banku, w Warszawie dotychczasowe zapotrzebowanie na energię cieplną było o ponad 18,1 proc. niższe niż średnio w latach 1980 – 2004.
Na półmetku sezonu grzewczego widać też, że tym razem zima obchodzi się z nami jeszcze łagodniej niż rok temu. Od września 2015 roku do końca grudnia zapotrzebowanie na ciepło było o 2,7 proc. niższe niż w analogicznym okresie rok wcześniej. Spadek nie jest już więc aż tak imponujący, ale i tak daje nadzieję na niższe rachunki niż przed rokiem. Oczywiście trzeba pamiętać, że przed nami jeszcze 5 miesięcy korzystania z kaloryferów, w tym jeden statystycznie najchłodniejszy. Wiele może się więc jeszcze zmienić.
– Zakładając jednak na chwilę, że tegoroczny sezon grzewczy pozostanie łagodny, można liczyć na to, że za ogrzewanie zapłacimy wyraźnie mniej – ocenia Bartosz Turek, analityk Lion’s Bank.
Za ogrzanie 50-metrowego mieszkania w nieocieplonej „wielkiej płycie” zapłacić trzeba będzie niecałe 2,3 tys. zł, czyli o 500 zł mniej, niż gdyby zima nie obchodziła się z nami łagodnie. Jeszcze więcej zaoszczędzić mogą posiadający 150-metrowy dom z lat 90-tych. Utrzymanie się zapotrzebowania na ciepło na niższym poziomie do końca sezonu grzewczego spowodowałoby, że za ogrzewanie gazem trzeba byłoby zapłacić 4,1 tys. zł (o 910 zł mniej), przy ogrzewaniu elektrycznymi grzejnikami akumulacyjnymi 5,7 tys. zł (prawie 1,3 tys. zł mniej), wykorzystując węgiel poniosłoby się koszty w kwocie 2,7 tys. zł (ponad 590 zł mniej), a korzystając z usług przedsiębiorstwa grzewczego niecałe 3 tys. zł (660 zł mniej). Czy rachunki będą jednak niższe niż zeszłoroczne?
– Łagodny początek zimy daje nadzieje, że tak – ocenia Turek. – Jak wspomniano wcześniej zapotrzebowanie na ciepło było w pierwszych trzech miesiącach sezonu grzewczego o 2,7 proc. niższe niż przed rokiem. Gdyby stan ten się utrzymał, to nawet osoby ogrzewające dom korzystając z energii elektrycznej mogą zapłacić mniej niż przed rokiem.
Niższe rachunki mogą też trafić do osób korzystających z ogrzewania z sieci miejskiej. Jeszcze większe szanse mają na to osoby ogrzewające domy korzystając z opału (spadek cen o 2 proc. r/r) i gazu (spadek cen o 5,3 proc. r/r).
Źródło: Lion’s House