Chcą przerobić ruderę na miejski teatr i galerię z kawiarnią na dachu. Potrzeba jednak milionów złotych, których miasto nie ma.
Pieniądze można zdobyć. Są granty, dotacje, projekty. Ale żeby aplikować o pieniądze z zewnątrz, bo zadłużonego na ponad 150 milionów Chełma na wielkie inwestycje nie stać, trzeba zrobić pierwszy krok, czyli opracować koncepcję i dokumentację techniczną. A przede wszystkim… kupić grunt.
– A lepszego miejsca na nową instytucję trudno w Chełmie szukać – mówił zaraz po wyborach prezydent Jakub Banaszek. – W dawnym młynie Michalenki na ul. Lubelskiej aż się prosi urządzić muzeum lub galerię – przekonywał.
Na razie prawie stuletnia budowla straszy przy ul. Lubelskiej, tuż przy dworcu kolejowym. Opuszczony jeszcze w 2001 roku wielki budynek z powybijanymi szybami w oknach, łuszczącą się farbą i odpadającym tynkiem, wizytówką miasta nie jest. Jego właściciel, spółka Zespół Młynów w Chełmie, stara się o rozbiórkę.
Trudno się temu dziwić. Linie produkcyjne zdemontowano już dawno, tak samo jak wszystkie przedstawiające wartość instalacje. Kilkukondygnacyjny kolos chciano sprzedać, ale nie było chętnych. Na rozbiórkę nie zgodzili się miejscy urzędnicy i konserwator zabytków. Trzeba za to za pustostan płacić podatki – jeszcze niedawno było to 22 zł za mkw. rocznie.
Szansą na uratowanie budynku dawnego młyna byłaby rewitalizacja. Ale najpierw miasto musiałby go kupić. Dopiero potem gruntownie go przebudować.
Chełm odpowiedniej kwoty nie ma – wielomilionowe zadłużenie trzeba spłacać, a mieszkańcy czekają, żeby po latach stagnacji wreszcie wyremontowano ulice czy szkoły.
Pieniędzy na młyn Michalenki trzeba szukać na zewnątrz. – Jesteśmy zainteresowani nieruchomością, ponieważ dostrzegamy jej potencjał, który powinien być spożytkowany z korzyścią dla wszystkich mieszkańców – mówi Damian Zieliński z Biura Prezydenta Miasta. – O pieniądze będziemy aplikować w momencie opracowania dokumentacji, bo taki jest wymóg.
Stąd rozpisany przetarg na opracowanie wielobranżowej dokumentacji projektowo-kosztorysowej i na specyfikację techniczną wykonania i odbioru robót budowlanych. Ten niezwykle ważny dokument to zbiór wymagań w zakresie sposobu wykonania robót, właściwości zastosowanych materiałów, projektów wnętrz, mebli aranżacji przestrzeni itp.
Jak mógłby wyglądać młyn Michalenki po przebudowie? Zacznijmy od parteru. Wstępna koncepcja mówi o sali teatralnej na dwóch najniższych poziomach z salą widowiskową na 250 miejsc, sceną o wymiarach 10 na 8 metrów, kulisami, pomieszczeniami dla realizatorów obrazu i dźwięku. Do sali teatralnej miałby prowadzić hol z szatnią i barkiem.
Na piętrze sale konferencyjne i szkoleniowe – w tym sala prób dla teatru i dalej na kolejnych kondygnacjach powierzchnia wystawiennicza – np. na potrzeby Galerii 72, której zbiory po kilku dekadach zalegania w magazynach mogłyby ujrzeć światło dzienne.
Kawiarnia na dachu z widokiem na panoramę starego miasta byłaby z pewnością gastronomicznym i marketingowym strzałem w dziesiątkę.
– W oparciu o przygotowane dokumenty Urząd Miasta uzyska wiedzę na temat wysokości nakładów pieniężnych, które należy przeznaczyć na przebudowę obiektu. Wówczas zapadnie decyzja w sprawie dalszych prac związanych z rewitalizacją młyna Michalenki – mówi Damian Zieliński. – W zależności od wysokości kosztów, projekt byłby sfinansowany ze środków własnych lub w oparciu o pozyskanie fundusze.