Nauczyciele dyplomowani mają być beneficjentami nowego programu 500 plus. Dodatkowe pieniądze – jak podkreśla MEN – mają ich motywować do pracy i dowartościowywać. Podwyżki oficjalnie zostaną ogłoszone 4 września, czyli w dniu, w którym ZNP zorganizuje kolejny protest przeciwko zmianom w oświacie.
W tej chwili w szkołach obradują rady pedagogiczne. Jednym z głównych tematów są tam zapowiadane od kilku miesięcy dodatki do pensji. Nauczyciele wiedzą, że projekt ustawy o finansowaniu zadań oświatowych znajduje się w trakcie uzgodnień międzyresortowych, a szczegóły podwyżek zdradzić ma w dniu rozpoczęcia nowego roku szkolnego, 4 września, premier Beata Szydło. Część nauczycieli podejrzewa, że data jest nieprzypadkowa, bo tego samego dnia pod MEN odbędzie się protest „Szkoła jest nasza”, podczas którego nauczyciele chcą raz jeszcze pokazać, że źle oceniają wchodzącą właśnie w życie reformę edukacji.
Nieoficjalnie mówi się, że w projekcie budżetu na przyszły rok znalazł się zapis, że od września 2018 r. wszyscy nauczyciele otrzymają 5-procentową podwyżkę. Ale to nie koniec zmian. Minister edukacji zdradziła szczegóły nowego programu 500 plus. Korzystać z niego mieliby nauczyciele dyplomowani, którzy po otrzymaniu tego stopnia przepracowali w szkole co najmniej 5-lat i wyróżniają się oceną pracy. Dodatek mogliby oni pobierać aż do przejścia na emeryturę, ale co trzy lata przeprowadzana byłaby weryfikacja.
– Jeżeli okaże się, że jednak nauczyciel nie wytrzymał tempa, to po prostu tych pieniędzy mieć nie będzie. To naprawdę jest motywacyjne. 500 plus jest dla nauczycieli dyplomowanych, dlatego że potrzebujemy motywacji do doskonalenia zawodowego i dowartościowania nauczyciela dyplomowanego – podkreśla Zalewska i dodaje: – To są dobre pieniądze, ale za określone działania, m.in. doskonalenie zawodowe będzie obowiązkowe.
Na nauczycielskie 500 plus trzeba będzie jednak poczekać do 2022 roku. Docelowo dodatek ma wynosić 16 proc. kwoty bazowej, przy czym od 1 września 2020 r. nauczyciele otrzymywaliby 3 proc. kwoty bazowej (czyli 95 zł), a od 1 września 2021 r. – 6,5 proc. (206 zł), a dopiero w 2022 r. – 16 proc., czyli 507 zł.
Przedstawiciele Związku Nauczycielstwa Polskiego taki pomysł określili „bublem roku”. – To wygląda na żart – komentuje Adam Sosnowski, prezes lubelskiego Okręgu ZNP. – Pieniądze miałyby być wypłacane dopiero w odległej przyszłości i w dodatku dla elity elit, która miałaby być wybierana na jakichś niejasnych zasadach.
Jeszcze ostrzej sprawę komentują w internecie nauczyciele. – Do 2020 r. zostanie niewielu spełniających warunki. Część zwolnią, część odejdzie na emerytury, większość będzie miała obniżone etaty. Oceny wybitnie wyróżniającej nawet nie komentuję – uważa pani Halina.
– Robią wszystko, by skłócić nas miedzy sobą. Obiecują gruszki na wierzbie za wiele lat – dodaje pani Elżbieta.
Kurier PAP