Małgorzata Chodkowska, bibliotekarka z Lublina, stanęła przed Komisją Dyscyplinarną dla Nauczycieli, bo nie chciała w szkole zakładać maseczki. To nie pierwsze postępowanie związane z nieprzestrzeganiem ograniczeń epidemicznych przez nauczycieli, ale pierwsze, w którym karą może być zwolnienie z pracy
Sprawa zaczęła się w kwietniu zeszłego roku. Chodkowska pracuje w bibliotece Zespołu Szkół Ekonomicznych im. Vetterów w Lublinie. Swoim przełożonym oznajmiła, że nie będzie zakładać maseczki w pracy. Została za to odsunięta od obowiązków, ale nadal dostaje pensję. Sprawa trafiła do Rzecznika Dyscyplinarnego dla Nauczycieli. Ten, po postępowaniu wyjaśniającym, złożył wniosek o postawienie kobiety przed komisją dyscyplinarną. Bibliotekarce grozi nawet zwolnienie z pracy.
– To są coraz bardziej niezrozumiałe dla mnie wydarzenia. Mogę stwierdzić, że ja w tej chwili funkcjonuję w jakiejś w nierzeczywistej rzeczywistości zawodowej – mówiła bibliotekarka przed pierwszą rozprawą. W zgromadzeniu przed Kuratorium Oświaty w Lublinie wspierało ją dzisiaj kilkadziesiąt osób.
– Jesteśmy oburzeni – dodała Agnieszka Pawlik-Regulska, prezeska Stowarzyszenia Nauczycieli i Pracowników Oświaty „Nauczyciele dla wolności”. – Małgorzata postępowała w naszym rozumieniu zgodnie z własnym sumieniem i nie popełniła żadnego wykroczenia ani przestępstwa, które jest jej zarzucane.
Nadludzie i podludzie
W proteście przed kuratorium uczestniczyli przedstawiciele środowisk często o egzotycznych nazwach i radykalnych poglądach. – Dożyliśmy ciekawych czasów, bo to w naszym kraju, rządzonym przez ludzi polskojęzycznych, kara się ludzi za to, że potrafią myśleć. Za to, że potrafią inteligentnie myśleć; za to, że potrafią kojarzyć fakty i są prawdziwymi patriotami. Natomiast ludzi, którzy nie potrafią tak myśleć i którzy uwierzyli w tego telewizora jak w boga, wywyższa – mówił Bogusław Domański, przewodniczący Konfederacji Korony Polskiej w Lublinie.
Wtórował mu Jakub Kuśpit ze Stowarzyszenia Bronimy Munduru dla Przyszłych Pokoleń. – Jesteśmy wolnymi ludźmi. Zabiera nam się najważniejsze prawo: prawo do oddychania – mówił. – Jasno widać, że mamy w Polsce podział na nadludzi, którzy mogą wszystko defraudować, dowolne sumy; znęcać się psychicznie i fizycznie nad innymi ludźmi. Z kolei jest grupa podludzi, która musi respektować sprawy wszelkie: prawo napisane przez tych ludzi.
Chciał na piśmie
Kolejna rozprawę Małgorzaty Chodkowskiej zaplanowano na 25 kwietnia. Do czasu zakończenia postępowania sprawy nie chce komentować dyrektorka szkoły im. Vetterów. Jej sprawa nie jest pierwszą dotyczącą nauczyciela i obostrzeń sanitarnych. Jeszcze w tym tygodniu odbędzie się kolejne posiedzenie w sprawie nauczyciela wf ze Szkoły Podstawowej nr 51 w Lublinie. Mężczyzna, mimo nałożonej na niego kwarantanny, przyszedł do szkoły, bo chciał dostać tę decyzję na piśmie.
– Grozi mi nagana. Moja sprawa dotyczy tego, że chciałbym, żeby prawo było przestrzegane – mówi. – Dla mnie to też jest sprawa w sumie kuriozalna.
Komisja Dyscyplinarna w Lublinie rozpatrywała jeszcze jedną sprawę nauczyciela związaną z obostrzeniami pandemicznymi. W 2020 r. rodzice uczennicy jednej ze szkół rozpoczęli ją po tym, jak nauczycielka zwróciła dziecku uwagę, że nie ma założonej maseczki.
– Rodzicom się to nie spodobało – mówi Weronika Jezior, szefowa komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli, działającej przy Lubelskim Kuratorium Oświaty. – Nauczycielka w tej sprawie została uniewinniona.