Od 1 września praca nauczycieli będzie oceniana w oparciu o nowe wytyczne. Mają oni m.in. swoim przykładem krzewić w uczniach postawy patriotyczne i inicjować spotkania integracyjne z rodzicami. – Jestem nauczycielem, a nie animatorem – komentuje jeden z nich. – Nie zamierzam chodzić z rodzicami na pikniki.
Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowało wytyczne w oparciu, o które oceniani mają być nauczyciele (co trzy lata). Zdobywając kolejne stopnie awansu spełniać będą musieli coraz więcej kryteriów: stażyści - 9, nauczyciele kontraktowi - 14, mianowani - 19, a dyplomowani - minimum 23.
Opierając się na zaleceniach resortu dyrektorzy szkół muszą teraz opracować wewnętrzne regulaminy oceniania nauczycieli.
– Napisałem już coś, ale czekam na publikację większej ilości przykładowych rozwiązań, które zapowiedział MEN – przyznaje dyrektor jednego z lubelskich zespołów szkół. – To bardzo niekomfortowa sytuacja. To wszystko jest bardzo uznaniowe, a przecież od mojej oceny będzie uzależniona wypłata dodatków dla nauczycieli.
– Dla mnie najbardziej bezsensowny jest zapis o „kształtowaniu u uczniów postawy patriotycznej przez własny przykład nauczyciela” – stwierdza dyrektorka jednej ze szkół podstawowych. – Jaki to ma być przykład? Czy mam dawać dodatkowe punkty nauczycielom noszącym koszulki ze znakiem Polski Walczącej, a może dopiero takim, którzy wytatuują sobie godło? Naprawdę nie wiem, w jaki sposób ocenić można w oparciu o to kryterium pracę nauczyciela wychowania fizycznego, techniki czy informatyki.
Dyrektorka krytykuje też inne wytyczne ministerstwa. – A co, jeśli wejdą do sali podczas zajęć plastyki i zobaczę na podłodze rozrzuconą bibułę i dzieci z nożyczkami? Czy mam uznać, że nauczyciel nie dba o „bezpieczne i higieniczne warunki nauki”? Zapisy o tak ogromnym stopniu ogólności mogą doprowadzić do wielu nadużyć – komentuje.
Zirytowani są też sami nauczyciele.
– Cieszę się, że resort wycofał się z planów wprowadzenia oceny etyczno-moralnej nauczycieli. Obawialiśmy się, że będzie sprawdzane czy np. mamy ślub kościelny – mówi nauczycielka wychowania początkowego w szkole na lubelskim Czechowie. – Teraz najbardziej irytuje mnie zapis o „efektywnym realizowaniu zadań na rzecz uczniów z podmiotami zewnętrznymi”. Powinniśmy mieć kontakt z „domem rodzicielskim ucznia”. Jak to rozumieć? Mam nadzieję, że nie będę zmuszana do sprawdzania, w jakich w warunkach mój uczeń odrabia lekcje.
– W propozycjach ministerstwa znalazłem informacje, że mam „rozpoznawać środowisko rodzinne uczniów” oraz inicjować spotkania integracyjne z rodzicami takie jak wycieczki, wieczorki i pikniki. Może się rodzice na mnie obrażą, ale nie zamierzam chodzić z nimi na grilla. Jestem nauczycielem, a nie animatorem – denerwuje się anglista z Kalinowszczyzny.
– Nie wyobrażam sobie oceniania, czy prezentuję wysoką kulturę osobistą, dbam o właściwe stosunki międzyludzkie, czy posługuję się poprawną polszczyzną i czy skutecznie komunikuję się z uczniami – przyznaje nauczycielka z Modliborzyc. – To wszystko to dla mnie absurd. Nauczyciel powinien być oceniany za efekty, jakie osiągają jego podopieczni na egzaminach, olimpiadach czy konkursach.