Byli mieszkańcy z okolicy, którzy kazali nam iść do pracy oraz pijany pracownik leśny. Z kolei pani, która prowadzi agroturystykę w Kalwarii Pacławskiej, przyniosła cztery termosy kawy i jedzenie – mówi aktywista z Lublina z Inicjatywy Dzikie Karpaty.
Od 25 kwietnia aktywiści z Inicjatywy Dzikie Karpaty blokują las w Nadleśnictwie Bircza. Domagają się utworzenia Turnickiego Parku Narodowego, zatrzymania wyrębu i polowań w cennym przyrodniczo lesie. Wczoraj kierowca ciągnika leśnego, służącego do wyrębu, wjechał w ludzi stojących na środku blokowanej drogi. Przepchnął ich pługiem kilka metrów i zniszczył namiotowe zadaszenie, pod którym się chowali.
- Od kiedy prowadzicie protest?
– Na miejsce dojechaliśmy w niedzielę o godz. 4.20 nad ranem. Wypakowaliśmy rzeczy i zaczęliśmy wieszanie na drzewach dwóch platform z namiotami. Jedna wisi nad potokiem, druga ok. 10 metrów nad zboczem. Zawiesiliśmy też kilka banerów z hasłami i przed południem blokada była praktycznie gotowa.
- Dużo was jest?
– Na razie około dwudziestu osób, w kilku miejscach. Początkowo Straż Leśna z Nadleśnictwa Bircza próbowała nas wyrzucić, powołując się na artykuł prawa leśnego, zgodnie z którym nie wolno przebywać w składzie drewna. Jednocześnie jeden ze strażników przyznał, że możemy tam być, jeśli nie biwakujemy, a protestujemy. Odjechali, rzucając na odchodne, że to jeszcze nie koniec. Po jakimś czasie wrócili ze Strażą Graniczną
Miejsce blokady powoli minął też nadleśniczy. Był też leśniczy, zapytał, czy będzie mógł zabrać drewno ze składu, na którym stoi jeden z naszych namiotów, ale dowiedział się, że nie może go zabrać, ponieważ drewno zostaje w Turnickim.
Byli też mieszkańcy z okolicy, którzy kazali nam iść do pracy oraz pijany pracownik leśny. Z kolei pani, która prowadzi agroturystykę w Kalwarii Pacławskiej, przyniosła cztery termosy kawy i jedzenie. Ponieważ blokada jest usytuowana przy drodze do Arłamowa i w Bieszczady – mija nas mnóstwo turystów, którzy wysiadają porozmawiać, trąbią, machają do nas. Przed weekendem majowym planujemy uruchomić punkt informacyjny, w którym będzie można podpisać naszą petycję z żądaniem utworzenia Turnickiego Parku Narodowego, a 3 maja będzie spacer edukacyjny. W tej chwili potrzeba nam jak najwięcej atencji ze wszystkich stron.
- Wasz protest zauważyli już nawet niektórzy parlamentarzyści.
– Tak, w poniedziałek na miejscu był senator z PiS i Jacek Bury z Lublina. Ale przyjechało też pół nadleśnictwa, cała straż leśna i pilarze z Zakładu Usług Leśnych.
- Na jednym z nagrań wideo w internecie w dwójkę aktywistów, stojących pod ogrodowym namiotem, wjeżdża ciężki sprzęt.
– Mogło się to naprawdę źle skończyć. Jeden z pilarzy ciągnikiem zrywkowym, do którego miał podpięte dwie duże kłody, zaczął jechać prosto na ten namiot. Zatrzymał się dopiero na naszych brzuchach. Wezwana na miejsce policja z komendy w Przemyślu przyjechała dopiero po 1,5 godzinie. Padł argument, że operator ciągnika nie widział nas, bo był odwrócony w stronę kłód. To nieprawda. Stałem tam i widziałem, że na nas patrzy. Koledzy, którzy filmowali zajście z platformy z góry, też widzieli, że daszek jego czapki był zwrócony w naszą stronę. Ci ludzie są między młotem a kowadłem. Zarabiają mało, a robota ciężka. To nawet nie są pracownicy Lasów Państwowych, bo na początku lat 90. Lasy Państwowe wypchnęły większość pracowników fizycznych na umowy zlecenia.
- Jak długo potrwa okupacja?
– Tak długo, jak będzie trzeba. Zapraszamy każdego, kto chciałby do nas dołączyć. Ale warunki są spartańskie: brak zasięgu, woda z potoku, pada śnieg, nocami jest mróz. Więc koniecznie: bielizna termoaktywna, ciepły śpiwór, a najlepiej dwa, mata samopompująca i namiot.
Z petycji: „Obszar projektowanego Turnickiego Parku Narodowego to miejsce wyjątkowe. Rosną tu niezwykle cenne stare lasy o wysokim stopniu naturalności. To jedne z ostatnich fragmentów Puszczy Karpackiej, a bioróżnorodność porównywalna do Puszczy Białowieskiej. Skandalem jest, że w tak cennych lasach prowadzona jest intensywna wycinka, przez okrągły rok, nie wyłączając okresu lęgowego ptaków, choć gniazdują tu bardzo rzadkie, zagrożone wyginięciem gatunki. Od kilku lat obserwuje się na tym terenie zintensyfikowaną wycinkę. Kolejne wydzielenia są dewastowane, stanowiska chronionych gatunków niszczone, a gleba i ściółka wraz z całym bogactwem życia, miażdżona. Woda, która powinna zostać w lesie, spływa koleinami dróg zrywkowych koleinami dróg zrywkowych, co przyczynia się do susz i powodzi w kraju.”