Przez dekadę zabytkowe wagony legendarnego Orient Expressu niszczały na bocznicy w Małaszewiczach (pow. bialski). Ale mają wrócić na tory w 2024 roku. Ich renowacją zajęli się Francuzi.
– Naszym celem od początku było odtworzenie tej legendy i ożywienie pociągu – mówi Guillaume Delacroix z francuskiej grupy hotelowej Accor. To ona w 2017 roku kupiła prawa do marki „Orient Express” od Kolei Francuskich (SNCF). A w 2018 roku ściągnęła do Francji 13 niszczejących wagonów z Małaszewicz. Jak się okazało, były tam wagony sypialne, barowe, bagażowe oraz kąpielowe. Obecnie, trwa ich renowacja.
– Przywracamy luksusowy charakter 17 oryginalnych wagonów datowanych na lata 20. i 30. XX wieku – precyzuje Guillaume Delacroix, z którym udało nam się nawiązać kontakt drogą mailową. Francuzi trafili na legendarne składy w Małaszewiczach dzięki historykowi specjalizującemu się w tej tematyce, Arthurowi Mettetalowi. – To on przeprowadzał szerokie poszukiwania na całym świecie. I na nagraniu udostępnionym w internecie zauważył wagony w Małaszewiczach z charakterystyczni emblematami Orient Expressu – wspomina przedstawiciel grupy Accor.
Nad przywróceniem dawnej świetności pociągu pracuje architekt Maxime d'Angeac. – Ożywienie Orient Expressu jest wyzwaniem zarówno technicznym, jak i artystycznym – przyznaje. We wnętrzach zachowały się oryginalne dekoracje art deco autorstwa angielskich projektantów Morrisona i Nelsona oraz szklane panele francuskiego rzemieślnika René Lalique’a. – Oryginalny Orient Express był znany w swojej epoce jako uosobienie luksusu, komfortu i designu. Przerobione wagony powinny sprostać temu wszystkiemu – zaznacza architekt. – Musimy zachować wartości historyczne, ale także zintegrować nowoczesny komfort i bezpieczeństwo – podkreśla.
Kultowy pociąg ma kursować na trasie Paryż-Stambuł od 2024 roku. Nieprzypadkowo wtedy, bo tuż przed rozpoczęciem letnich igrzysk olimpijskich w stolicy Francji.
Przypomnijmy, że wagony które w 2008 roku utknęły na bocznicy w Małaszewiczach wchodziły w skład pociągu, który w 1988 roku jechał z Paryża do Hong Kongu. Trasa prowadziła m.in. przez Białą Podlaską i Terespol. – Wagony legendarnego składu, którego macierzystą stacją była stolica Austrii, pierwotnie należały do szwajcarskiej firmy z Zurychu, która w 1993 roku wynajęła je rosyjskiej firmie Orient Express. To ona organizowała przez 12 lat kursy do Władywostoku i Pekinu dla zagranicznych turystów – opowiadał nam już wcześniej Sławomir Denicki, emerytowany kolejarz. – Po zakończeniu dzierżawy skład miał wrócić do właściciela, ale trafił do Małaszewicz. Na torze bocznicowym nastąpiło jego „morderstwo” dokonane przez złomiarzy – ubolewał kolejarz. W czasie, gdy pociąg przybył do stacji Małaszewicze, Denicki był Naczelnikiem Sekcji Napraw Wagonów. – Byłem w kilku wagonach. Pamiętam, że w jednym stał fortepian. Widziałem przepych, bogactwo, wiele ozdób – mosiężnych, miedzianych i pozłacanych. To było po prostu cudo – wspominał.
Początki Orient Expressu sięgają 1883 roku. Pociąg ten pokonywał trasę blisko 3000 kilometrów. Utożsamiany był z komfortem i bogactwem. Podróżowali nim arystokraci, dyplomaci oraz ludzie biznesu.