Na początek nowego sezonu remis 2:2. Motor dwa razy prowadził z Garbarnią w Krakowie i do przerwy wyglądał lepiej od gospodarzy. Niestety, w drugiej połowie mecz zaczął wymykać się lublinianom spod kontroli. Ostatnie kilkanaście minut drużyna Stanisława Szpyrki grała w dziesiątkę i bliżej wygranej byli rywale
Mecz w „podstawie” rozpoczął Michał Furman. 20-letni bramkarz przeskoczył od razu dwie klasy rozgrywkowe, bo w poprzednim sezonie bronił w okręgówce, w barwach Sygnału Lublin. Golkiper miał kilka trudnych momentów, jak w piątej minucie, kiedy za długo zwlekał z wybiciem piłki i dopadł do niego Mateusz Nowak. Niewiele zabrakło, żeby po wybiciu Furmana piłka wylądowała w siatce.
Szybko okazało się, że nieszczęścia chodzą parami. Garbarnia najpierw miała pecha pod bramką rywali, a za chwilę pod swoją. W dziewiątej minucie Rafał Król odebrał piłkę w środku pola i zagrał do Michała Żebrakowskiego w szesnastkę. Napastnik nie zdołał oddać strzału, ale wyręczył go Donatas Nakrosius, który sam zaskoczył swojego bramkarza.
W 22 minucie wysoki pressing przyniósł kolejny przechwyt „Motorowców”. Akcję strzałem kończył Król, ale kiksował. Piłka spadla jednak pod nogi Żebrakowskiego, który pilnowany przez obrońców nie zdołał oddać strzału.
W 27 minucie zrobiło się po jeden. Mateusz Bartków zagrał górą do Adama Żaka, który wygrał przepychankę z Przemysławem Szarkiem i upadając na murawę uderzył idealnie po długim rogu. Gospodarze długo nie utrzymali jednak remisu. Motor wywalczył rzut wolny w narożniku szesnastki i wszyscy spodziewali się dośrodkowania. Tymczasem Król lekko wystawił piłkę Piotrowi Ceglarzowi, a ten huknął w krótki róg na 1:2.
W 40 minucie dobrze akcję przyjezdnych rozprowadził Żebrakowski, który próbował dograć do Króla. Kapitan gości już szykował się do strzału, ale futbolówkę zabrał mu… Rybicki. I skończyło się tylko na strachu ekipy z Krakowa.
Druga połowa rozpoczęła się od kolejnego błędu Nakrosiusa, który stracił piłkę, a sam na bramkę Garbarni biegł Żebrakowski. Niestety, golkiper rywali był odrobinę szybszy. Po godzinie gry Żak świetnie wycofał piłkę do Nowaka, a ten z 11 metrów uderzył tuż obok bramki. Garbarnia miała dwa rzuty rożne z rzędu i drugi z nich mógł przynieść wyrównanie. Nakrosisus główkował jednak obok słupka.
W 67 minucie drużyna Macieja Musiała dopięła swego. Słomka zagrał prostopadle do Żaka, który znowu uwolnił się spod opieki Szarka, a następnie z ostrego kąta świetnie przymierzył do siatki, tuż przy słupku.
Niedługo później Król zagrał na lewe skrzydło do Staszaka, ten wzdłuż bramki do Żebrakowskiego, ale snajper przyjezdnych nie zdołał skierować piłki do siatki. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem Staszak postawił „stempel” na nodze rywala i obejrzał drugie „żółtko”. Grający w osłabieniu Motor koncentrował się na defensywie i przeżywał ciężkie chwile.
W 87 minucie Grzegorz Marszalik przymierzył z rzutu wolnego centymetry obok słupka. Po chwili Rudol ofiarnym wślizgiem zablokował strzał rywali. A w trzeciej minucie doliczonego czasu gry piłkę meczową miał Patryk Mularczyk, który znalazł się sam na sam z Furmanem. Bramkarz dobrze wyszedł z bramki, ale trzeba przyznać, że zawodnik rywali źle uderzył. I ostatecznie zostało 2:2.
Garbarnia Kraków – Motor Lublin 2:2 (1:2)
Bramki: Żak (28, 67) – Nakrosius (9- samobójcza), Ceglarz (32).
Garbarnia: Kozioł – Warczak, Kardas, Bartków, Nakrosius, Duda (62 Kuczak), Nowak (62 Dziedzic), Pranica (70 Marszalik), Słomka, Mularczyk, Żak.
Motor: Furman – Rudol, Szarek, Rozmus, Wójcik (90 Cichocki), Gąsior (62 Kusiński), R. Król, Staszak, Rybicki (46 Sędzikowski), Ceglarz (68 Kahsay), Żebrakowski
Żółte kartki: Kardas, Kuczak, Żak – Staszak, Żebrakowski, Kusiński.
Czerwona kartka: Staszak (Motor, 75 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Damian Gawęcki (Kielce).