To niecodzienna historia, bo nie jest powszechne, że gmina kupuje od prywatnej osoby... zabytkowe meble. Ale w ten sposób przedwojenne krzesła, stół i sekretarzyk wróciły do pałacu, który jest własnością samorządu. Już można je oglądać, choć ich renowację dopiero zaplanowano.
– Stół jest przepiękny, krzesła w bardzo dobrym stanie, w najgorszym sekretarzyk. Widać, że był intensywne używany. Meble zabieraliśmy z mieszkania, one nie stały gdzieś w magazynie. Wielkie zainteresowanie budzi zegar, ciągle ktoś chce go kupić. Trzymam go w gabinecie, żeby nie został uszkodzony, bo jest unikatowy, zdobiony masą perłową, z porcelanowym cyferblatem – mówi Teresa Kot, wójt gminy Jastków, która nie mogła uwierzyć, że zgłosił się mężczyzna informujący, że ma meble pochodzące z pałacu w Jastkowie.
Hektary i stawy
Majątek w Jastkowie, do którego należał XIX-wieczny pałac i park krajobrazowy w stylu angielskim (obecnie zajmuje blisko 8 ha, w tym 1,3 ha stawów), był własnością Nikodema Budnego (1863-1934).
Po II wojnie światowej zabytek i jego otoczenie pełniły różne funkcje, bo w momencie wyzwolenia majątek był opuszczony, więc podlegał nacjonalizacji. Pałac i posiadłość przechodziły koleje losu podobne do tych jakie były udziałem wielu tego typu nieruchomości w kraju: zorganizowano PGR, była szkoła mechanizacji rolnictwa i czas gdy mieszkały powojenne sieroty, dla których utworzono dom dziecka. W końcu korzystali z niego naukowcy.
– W 2002 r. IUNG, jako wieczysty użytkownik, wystawił majątek do sprzedaży. Gmina skorzystała z prawa pierwokupu. Nabyła własność budynków i użytkowanie gruntów – wspomina pani wójt, która dodaje, że gdy rządził jej poprzednik, były pomysły pozbycia się nieruchomości, ale radni byli sceptyczni wobec takiego rozwiązania.
Gdy ona została wójtem zaczął się gruntowny remont zabytku. Jak szacują władze gminy, jego koszt sięga 10 milionów zł pozyskiwanych z różnych źródeł.
Sława lauru
Efekt rewaloryzacji jest spektakularny, a cały proces został przeprowadzony w sposób zasługujący na nagrodę. Gmina Jastków została doceniona w tegorocznej edycji otwartego konkursu „Laur Konserwatorski”, organizowanego przez Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Służby konserwatorskie przyznały nagrodę, właśnie za rewaloryzację zespołu pałacowo-parkowego w Jastkowie, w tym prace konserwatorskie i restauratorskie przy pałacu.
– Możliwe, że pan Ryszard z Warszawy widział jakiś reportaż w telewizji czy informację w mediach, że pałac w Jastkowie jest odnowiony i dostaliśmy Laur Konserwatorski. Dużo się mówiło na ten temat. Odezwał się do gminy z informacją, że jest w posiadaniu mebli i przedmiotów, które były kupione od Jana Nepomucena Budnego, syna Nikodema a stanowiły przedwojenne wyposażenie pałacu. I, że osobiście znał ostatniego właściciela majątku, choć sam w pałacu nigdy nie był. – Miałam wątpliwości, bałam się, że może ta osoba podszywa się pod kogoś – opowiada Teresa Kot, która poprosiła o fotografie mebli i konsultowała sprawę ze służbami konserwatorskimi.
Mężczyznę uwiarygodniła historia dotycząca obrazu.
Zguba na ścianie
Ojciec pana Ryszarda, który kupował meble i inne przedmioty, wraz z nimi nabył portret Nikodema Budnego. W 1928 r. namalował go znany malarz Stanisława Lentz. Kiedy pan Ryszard zwiedzał wystawę obrazów Lentza w Muzeum Narodowym w Warszawie, przeczytał w katalogu. że portret Budnego zaginął. Poszedł do dyrekcji, by powiedzieć, że obraz jest u niego. Muzeum Narodowe przejęło obraz na poczet zbiorów, teraz portret właściciela Jastkowa jest eksponowany w oddziale Muzeum Narodowego w Bytomiu. Władze gminy potwierdziły tę nieprawdopodobną historię w Bytomiu. Wszystko się zgadzało.
– Rozmawiałam z radnymi na komisji, widzą ile robimy remontując pałac. Zwłaszcza, że to nie była tylko kwestia estetyczna, ale poprawy warunków pracy urzędników i załatwiania spraw mieszkańców. Tu był grzyb na ścianach – mówi pani wójt pytana czy nie miała problemu, by rada uznała za zasadne wydawanie pieniędzy z budżetu na zabytkowe meble.
Panna młoda z epoki
– W dużej sali, nazywanej błędnie kaplicą, udzielane są śluby w USC. Widzimy, że bardzo chętnie na tle tych mebli fotografują się młode pary i ich goście. Niedawno je kupiliśmy, pomyślimy jak je wyeksponować – planuje Teresa Kot, która zastrzega, że gmina nie będzie robiła muzeum.
Zabytkowe przedmioty mają trafić do sali na dole, gdzie zachowały się oryginalne kominki. Ale najpierw trzeba znaleźć fundusze na ich renowację.
Wraz z meblami gmina kupiła żyrandol z brązu, który zabrano już do oczyszczenia a zaprzyjaźniony elektryk ma uzupełnić przewody i sprawić by działał. Na naprawę czeka też piękny zegar. W zależności od funduszy, prace w samym pałacu też będą kontynuowane. W dawnej pałacowej bibliotece, gdzie zachowały się szafy a obraduje rada gminy, na rewitalizację czeka polichromia na suficie. Jest już dokumentacja, ma być przepięknie, bo bogaty roślinny wzór robi wrażenie.
W kolejce czekają inne pomieszczenia, bo badania sondażowe wskazują, że tam też ściany i sufity były zdobione. Szybciej rewitalizacji doczeka się staw, bo tam prace już trwają i hydrofornia, która też pamięta czasy właścicieli majątku.