Działo się ostatnio i na stadionach i wokół nich.
Polska po trzech tylko meczach odpadła z turnieju Euro 2020. Żadnych większych nadziei nie miałem, ale są tacy którzy liczyli na wyjście Polaków z grupy, a może byli i tacy, którzy po cichu oczekiwali czegoś więcej. Skończyło się jednak jak na Eurowizji – fachowcy mówili, że szanse są, a rzeczywistość muzyczna i piłkarska swoje. Patrząc na ulice Lublina i pamiętając poprzednie turnieje śmiem twierdzić, że w tym roku poziom piłkarskich emocji był porównywalny z eurowizyjnymi.
Kolejna rozgrywka stadionowa dotyczy już Stadionu Narodowego i 2012 r. kiedy wystąpiła tam Madonna. Państwo miało na tym stracić miliony złotych, a za organizację imprezy odpowiadała ówczesna ministra (tak chciała, aby się do niej zwracano), Joanna Mucha z Lublina. Teraz prokuratura sobie o sprawie przypomniała i chce uchylenia Musze immunitetu poselskiego. Znaczy się, zarzuty już gotowe.
Czemu o otwarciu stadionu śledczy sobie przypomnieli po 9 latach? Nietrudno to skojarzyć z rozgrywką na innym boisku. Donald Tusk ma wrócić. I ma poprowadzić PO na wielki mecz o władzę z PiS-em. Tusk swój powrót miał nawet ogłosić w Lublinie, ale raczej woli zagrać na innym boisku. Za to Mucha i Madonna mogą być wykorzystane do tego, aby Tuskowi strzelić gola. Bo oto rządowe media będą mogły mówić, że były premier wraca, a tymczasem ministra z jego drużyny ma odpowiedzieć za wydarzenia sprzed lat.
Jest jeszcze jeden stadion – żużlowy. Wydawało mi się, że piłka nadal jest a grze, a dyskusja o jego budowie w Lublinie trwa. Lecz gdy 130 osób podpisało się pod listem w tej sprawie, chcąc wstrzymania decyzji, miasto odpowiedziało, że czas na dyskusję minął.
Nie do końca mam wyrobione zdanie o stadionie. Podejrzewam jednak, że sprawa zakończy się jak Eurowizja i Euro 2020. Miasto na inwestycję nie ma pieniędzy, UE też nie da, bo już nie finansuje takich przedsięwzięć, a inaczej dopiąć finansowo budowę będzie trudno. Słowem: nic z tego nie będzie. Podobne przeczucie mam co do ewentualnego skazania Joanny Muchy.