Walka z zakonem Tempalriuszy, zwiedzanie Rzymu, spiski i wynalazki Leonardo da Vinci. Zazwyczaj każda kolejna część jest gorsza od poprzedniej, ale w przypadku Assassin's Creed: Brotherhood jest dokładnie odwrotnie.
Misja zaczyna się jak klasyczny Assassin's Creed: trochę skradania i mnóstwo akrobatyki z bieganiem po dachach i wspinaniem się po gzymsach połączonym z szybką likwidacją strażników.
Ale już kilka minut później kierujemy drewnianym monstrum skonstruowanym przez Leonardo siejąc w okolicy strach i przerażenie. Ta misja świetnie pokazuje, jaką grą jest nowy Assassin's.
A ten wydawca nie może narzekać na brak świetnych tytułów w swoim dorobku: kilka serii związanych z Tomem Clancy's, Far Cry 2, Prince of Persia, Heroes of Might & Magic V… Ale tamtejsi księgowi najbardziej są zadowoleni z gier o skrytobójcy.
Z czego to wynika? Przede wszystkim z popularności poprzednich "odcinków”.
W Assassin's Creed: Brotherhood wszystkiego jest więcej. Owszem, bohater i charakter rozgrywki się nie zmienił, ale już miejsce akcji i przeciwnik tak.
Tym razem trafimy do Rzymu, który jest największą lokacja jaką stworzyli w serii Assassin's Creed. To zresztą jedno z piękniejszych wirtualnych miast w grach w ogóle. W Rzymie przyjdzie nam się zmierzyć z Templariuszami i Borgiami. Z tymi drugimi będziemy walczyć o przejęcie kontroli nad poszczególnymi sektorami miasta.
Tam, gdzie rządzą Borgiowie, tam panoszy się przestępczość i korupcja. Dzielnice są brudne i ponure. Kiedy przejmiemy kontrolę, ta część miasta zacznie się zmieniać. Nie zabraknie też najbardziej znanych miejsc i zabytków: zwiedzimy wszystkie siedem wzgórz, Panteon, Koloseum i Watykan...
W Brotherhood nie będziemy działać sami: do naszej dyspozycji oddano tytułowe Bractwo. Skrytobójców rekrutujemy, szkolimy i wysyłamy w miasto, by w odpowiednim momencie wezwać ich do pomocy.
A w grze – po raz pierwszy w AC – będzie też multiplayer, gdzie będziemy mogli stanąć po ciemnej stronie, czyli wspomóc Templariuszy. Do wyboru będzie kilka klas postaci z charakterystycznym zestawem broni i ciosów. Dla tego typu zmagań specjalnie zaprojektowano odpowiednie mapy i kilka trybów gry.
Pierwsze recenzje gry są entuzjastyczne. Gra jest chwalona za dobrze i ciekawie poprowadzoną fabułę, piękny Rzym i satysfakcjonującą rozgrywkę. Nieco gorzej jest oceniany tryb multiplayer. Ale raczej nie dlatego, że jest zły, a dlatego, że nie jest tak dobry jak kampania dla jednego gracza. Niemniej Assassin's Creed: Brotherhood ma już pewne miejsce we wszystkich zestawieniach na najlepszą grę 2010 roku.
Tak wygląda gra:
A tak wyglądała nocna premiera gry w warszawskim Empiku: