Gears of War 3. Jeden z najbardziej elektryzujących tytułów tego roku. Jedna z największych premier na konsole. Nadzieje i oczekiwania wobec w tej gry są naprawdę wysokie. Czy najnowsze dzieło Epic Games sprostało tym oczekiwaniom? Postaramy się opowiedzieć na to pytanie. Recenzja gry Gears of War 3.
Pojawił się jednak nowy wróg. Znani z poprzednich części "lśniący” wyewoluowali w nową zagrażającą ludzkości rasę. W obliczu zagrożenia ludzie schronili się na wielkich statkach. Na domiar złego niedobitki Szarańczy przetrwały i fortyfikują się na powierzchni Sery.
Fabuła Gears of War 3 nie tylko nie ustępuje w niczym poprzedniczkom, ale nawet je przewyższa.
Ale najwięcej dobrego można powiedzieć o samej rozgrywce. Poprawiono sztuczną inteligencję kompanów sterowanych przez konsolę. Nareszcie można na nich polegać, zaczęli oni nawet używać wieżyczek strzelniczych, co wcześniej im się nie zdarzało.
To bardzo pomocne rozwiązanie dla osób wolących grać samodzielnie; szczególnie na wyższych poziomach trudności.
Zmieniony został też "format” gry. Dwuosobową kooperację zastąpiono czteroosobową.
O ile pierwsza nowość nie wymaga komentarza, o tyle druga jest dość ciekawa. Polega to mniej więcej na tym, że za każdą akcje jakiej gracz dokonuje, jest nagradzany pewną liczbą punktów.
Wszystko to, by zapewnić graczom najlepsze możliwe doświadczenie z całej serii.
Jedną z największych różnic, jakie dają się dostrzec tuż po odpaleniu nowych gearsów jest znacznie bogatsza paleta kolorów. Twórcy zdecydowali się odejść od szaroburej stylistyki dwóch poprzednich części na rzecz znacznie żywszych kolorów.
Najlepiej obrazują to bogate kolorystycznie lokacje, jak morska plaża, na której zamiast typowych dla serii ponurych pawilonów i podziemi, walczyć będziemy w pełnym słońcu pod palmami.
Nie znaczy to jednak, że fani szarej stylistyki poprzedniczek nie znajda tu czegoś dla siebie. O to nie należy się martwić, gdyż zróżnicowanie lokacji jest na tyle duże, że nie ma tu mowy o monotonni. Szczególne wrażenie robi lot powietrzną barką oraz jedna z lokacji, w której znajdziemy spopielonych ludzi, zamrożonych w trakcie ucieczki niczym postacie z Pompei. Przyjdzie nam też popływać pod wodą.
Znacznej poprawie uległy też modele postaci, ich animacja jak i same tekstury. Wszystko sprawia wrażenie znacznie lepiej wykonanego niż w dwójce.
Twórcy wycisnęli ile się da z Unreal Engine. Niestety w dalszym ciągu zdarzają się widoczne doczytywania tekstur, ale na ogół nie trwa to dłużej niż jedną lub dwie sekundy.
Podobnie jak w całej serii, system walki opiera się na ostrzeliwaniu wroga zza osłon. I w tym temacie twórcy poczynili pewien postęp. Znacznie więcej osłon da się teraz zniszczyć; przynajmniej w stosunku do poprzedniczek. Niestety: znakomita większość w dalszym ciągu jest nie do ruszenia.
Gracze mają do dyspozycji 4 bronie jednocześnie, które można swobodnie zmieniać. Granty, pistolet i dwie normalne giwery. Jeśli chodzi o uzbrojenie, do naszej dyspozycji oddano wszystkie dotychczas występujące w Gears of War bronie plus kilka nowych, dość interesujących zabawek.
Pierwszą z nich jest retro lancer, czyli wariacja na temat klasycznego lancera. Ma on większą moc, ale też większy rozrzut, jednak podstawowa różnica to bagnet zamiast piły mechanicznej. Zmiana niby na gorsze, ale tylko pozornie. Nowy lancer pozwala nam wykonać szarżę i brutalnie wbić przeciwnika na ostrze, co na miejscu kończy jego żywot.
Kolejną nowością jest obrzyn. Potężna strzelba skuteczna tylko na bardzo krótkich dystansach, ale zdejmująca kilku wrogów na raz. Oprócz tego z nowości mamy granaty zapalające, tasak, jednostrzał (potężna snajperka), vulcan (przenośny ciężki karabin) i wisienkę na torcie w postaci Silverbacka: mocarnego mecha, który sieje zniszczenie gdziekolwiek się znajdzie.
Skoro już mowa o broniach należałoby wspomnieć o coś przeciwnikach. W Gears of War 3 można ich podzielić na dwie grupy: Szarańczę i lśniących.
Szarańcza, starzy wrogowie Marcusa, nie zmienili się zbytnio. Przemodelowano niektóre projekty postaci, wprowadzono kilka nowych wersji, ale w gruncie rzeczy to ci sami adwersarze, jakich widzieliśmy po raz pierwszy 5 lat temu.
Natomiast lśniący to zupełnie inna bajka. Po pierwsze: wszyscy wybuchają w chwili zgonu, więc należy trzymać dystans i nie pozwalać im się zanadto zbliżyć. Po drugie: zawsze atakują solidnymi chmarami złożonymi z różnych typów jednostek, od małych pajęczakowatych stworków, przez zmutowane wersje szarańczy, po dużych gluciarzy, którzy potrafią być niezłym utrapieniem nawet dla całej drużyny. W grze spotkamy też kilku solidnych bossów, jak znany z trailerów lśniący berserker.
Ich pokonanie nie jest na ogół trudne. Trzeba tylko słuchać, co mówią kompani sterowani przez konsolę i wykonywać ich polecania.
Jedną z największych przyczyn sukcesu serii GoW był świetny tryb mulitplayer.
W związku z tym, że trójka ma wieńczyć całą trylogie, także i multi musiało być maksymalnie dopracowane. Do zabawy oddano graczom znane z poprzednich części tryby takie jak np. strefa wojny, egzekucja czy skrzydłowy.
Nie zapomniano o Hordzie, która przeszła szereg pozytywnych zmian, oraz wprowadzeniu dwóch nowych trybów czyli Bestii i drużynowego deathmatchu.
Zacznę od tego ostatniego. W drużynowym deathmatchu każda drużyna ma pewna pulę odrodzeń, po których wykorzystaniu zawodnicy nie respawnują się. Wygrywa ta ekipa, która pierwsza wybije do końca przeciwną ekipę. Proste i klarowne.
Prawdziwa zabawa zaczyna się w trybach Hordy i Bestii. W Hordzie zachowano ten sam trzon rozgrywki, jaki charakteryzował ten tryb w dwójce, czyli odpieranie kolejnych fal przeciwników. Wprowadzono jednak znaczącą zmianę, która w zmienia obraz rozgrywki. Całość opiera się teraz na zbudowaniu bazy i rozwijanie fortyfikacji wokół niej. Pieniądze na umocnienia zdobywamy pokonująca kolejnych wrogów.
Wraz z upływem rozgrywki, gracze uzyskują dostęp do coraz lepszych umocnień. Od zwykłych drutów kolczastych, po prawdziwe zasieki i działka. Jest możliwość kupienia silverbacka czy stawiania wabików. Cała ta ewolucja wyszła na dobre i wprowadziła dość ciekawy element planowania obrony przed kolejnymi falami Szarańczy.
Tryb Bestii można najkrócej opisać jako Horda z drugiej strony. W tym zaskakująco wciągającym trybie drużyna graczy wciela się w kolejne fale Szarańczy i atakuje ludzi. Nasze początkowe potwory są słabe (np. tickery), jednak wraz z kolejnymi fragami zyskujemy pieniądze, które pozwalają się wcielić w coraz lepsze rodzaje Szarańczy (np. kantusy).
Całość trybów multiplayerowych dopełnia długi szereg możliwych do odblokowania skórek broni, postaci, egzekucji, medali i odznaczeń a także levelowanie naszej postaci. Naprawdę dla miłośników wirtualnego zbieractwa jest tutaj zabawy na długie miesiące.
WERDYKT
Gears of War 3 jest jedną z najlepszych gier jakie wyszły w tym roku i jedną z najlepszych dla tej generacji konsol.
Świetna grafika połączona z intensywną rozgrywką czynią grę łakomym kąskiem dla posiadaczy Xboksów. Jedynym poważnym zarzutem jaki można mieć, to brak większych innowacji. Całość jednak jest podana w tak wyśmienitej oprawie, że można to puścić w niepamięć i rozkoszować się ostatnią częścią trylogii o przygodach Markusa Fenixa.
Nasza Ocena: 6-/6
Premiera gry (tylko na Xbox 360): 20 września