Patronat nad grą The Tiny Bang Story objęła Mensa. A wydawca gry studia Colibri Games nazywa ich grę następcą kultowego już Machinarium. Niezłe referencje. Recenzja gry The Tiny Bang Story.
Naszym głównym zadaniem będzie niesienie pomocy mieszkańcom i przywrócenie piękna temu zaczarowanemu miejscu. Zrobimy to głównie przez... zbieranie puzzli rozsianych po pięciu różnorodnych planszach.
Wiele z nich zlewa się z otoczeniem i ciężko je wypatrzeć.
Do naszego ekwipunku trafią też butelki, paczki, koła, żarówki i inne elementy, które wykorzystamy.
Najczęściej działa to w ten sposób, że po odnalezieniu konkretnej ilości przedmiotów uruchamia się sekwencja z zagadką.
Co jakiś czas natrafimy na różne postacie niezależne, które również udzielą nam porad, co powinniśmy zrobić.
Nie za bardzo spodobały mi się natomiast elementy zręcznościowe (np. mini gierki związane ze statkiem). Po pierwsze wydają się całkowicie nie pasować do klimatu gry, a poza tym nie są wcale takie łatwe. Są irytujące tym bardziej, że są dość długie, a przez brak punktów kontrolnych, w przypadku porażki musimy zaczynać wszystko od nowa. Trochę bez sensu.
Za to oprawa graficzna jest cudna. Tutaj także bardzo szybko pojawiają się skojarzenia z Machinarium, jednak cała gra, z racji swojej estetyki, jest bardziej baśniowa niż Machinarium. Ręcznie malowane tła są bardzo szczegółowe, pełne różnego rodzaju interaktywnych obiektów.
To, co widzimy, świetnie uzupełnia to, co słyszymy. Spokojne, stonowane melodie idealnie pasują do klimatu gry i chociaż nie ma ich zbyt wielu, przez co często będą się powtarzać, nikt nie powinien narzekać.
WYROK
The Tiny Bang Strory to pozycja wyjątkowa. Zbudowana z bardzo prostych mechanizmów, które w połączeniu z niesamowitym klimatem sprawiają, że ciężko się od niej oderwać. Mogę ją polecić każdemu miłośnikowi gier przygodowych i – można powiedzieć – produkcji ambitnych.
W sumie poza elementami zręcznościowymi można narzekać jedynie na długość gry. 4 do 5 godzin, które zlatują stanowczo za szybko.
Nasza Ocena: 4+/6