Rozmowa z Grzegorzem Boninem, piłkarzem i trenerem Chełmianki Chełm
- Do najbliższego spotkania ligowego przystąpicie już z trochę większym spokojem?
– Niby tak. Dostaliśmy obietnice ze strony miasta i samego prezydenta, że dokończymy sezon. I mamy nadzieję, że te obietnice się spełnią. Przygotowujemy się normalnie do kolejnego spotkania.
- Podobno zaległe wypłaty macie dostać do końca kwietnia?
– Podobno. Liczymy, że tak właśnie się stanie i że będziemy mogli już skupić się tylko i wyłącznie na graniu w piłkę.
- Jeszcze tydzień temu wydawało się, że Chełmianka będzie musiała się wycofać z III ligi…
– Dokładnie. Dopiero w poprzedni piątek około godz. 19 dostaliśmy informację, że prawdopodobnie pieniądze się znalazły i że jednak przystąpimy do meczu z Avią Świdnik. Szczerze mówiąc dobrze jednak, że do tego spotkania nie doszło.
- Przez to, w jakiej znaleźliście się sytuacji?
– To też, ale druga sprawa to pogoda. Przez śnieg nie mogliśmy normalnie trenować i tych jednostek w poprzednim tygodniu naprawdę było mało. Od poniedziałku wróciliśmy do zajęć, ale nie było tak różowo z boiskiem, bo musieliśmy znowu ćwiczyć na sztucznym. Tak samo było w czwartek. To nie jest optymalna sytuacja, żeby jeszcze w kwietniu trenować na sztucznej trawie. Pewnie kilka innych drużyn też miało jednak z tym problemy.
- W sobotę o godz. 17 czeka was ciekawy mecz w Stalowej Woli. Akurat trafiliście na moment, w którym rywale też mają sporo problemów…
– Nie patrzymy na to, co się dzieje u przeciwnika. Skupiamy się na tym, żeby dobrze wypaść. Wiadomo, że to powinno być fajne spotkanie. Pewnie przyjdzie trochę kibiców, dlatego nie będzie łatwo, ale postaramy się przywieźć jakieś punkty. A jeżeli chodzi o „Stalówkę”, to jasne, są w dołku, ale jak pamiętam poprzedni sezon, to u siebie graliśmy z nimi w podobnym momencie. Na dodatek dobrze weszliśmy w spotkanie, ale dostaliśmy bramkę z kontry i przegraliśmy. Dlatego trzeba być czujnym. To trzecia liga i tak naprawdę co tydzień drużyna może wyglądać na boisku zupełnie inaczej.
- Patrząc w tabelę Chełmianka ma tylko cztery punkty straty do lidera, a dodatkowo jeden mecz rozegrany mniej. Jesteście w grze nawet o to pierwsze miejsce?
– Szczerze mówiąc staramy się grać z meczu na mecz i chcemy powalczyć o jak najlepszy wynik. Awans? To na pewno pytanie nie do nas. Patrząc jednak na inne drużyny, to nie możemy się równać z kilkoma zespołami. Nie tylko pod względem finansowym, czy organizacyjnym, ale i kadrowym. Mamy tak naprawdę 18 zawodników, a z tego grona zawsze ktoś jest kontuzjowany. Teraz Michał Wołos. Na treningach jest nas 14-15, więc w takiej sytuacji naprawdę nie będzie łatwo. Zrobimy jednak wszystko co w naszej mocy, żeby zająć, jak najwyższe miejsce. O awans będzie ciężko, ale z drugiej strony dopóki nie ma plagi kontuzji, to całkiem nieźle sobie radzimy. I mam nadzieję, że tak już zostanie do końca, a kibice będą mieli trochę radości nie tylko z naszej gry, ale i wyników.