Rozmowa z dr. Robertem Derewendą, z Katedry Źródłoznawstwa, Archiwistyki i Dydaktyki Historii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II.
• W jaki sposób powstanie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego powiązane jest z odzyskaniem niepodległości przez Polskę?
– KUL jest nie tylko równolatkiem niepodległości Polski, ale jednocześnie - gdybyśmy się przyjrzeli temu stuleciu uczelni i dziejom Polski w wieku XX – jest w jakiś sposób odbiciem dziejów Polski od roku 1918 po współczesne czasy. Na historii uniwersytetu swoje piętno odcisnęły lata okupacji niemieckiej, powojennej sowietyzacji, wreszcie KUL wpisał się w walkę o suwerenność narodu w okresie PRL. A wszystko zaczęło się rzeczywiście w 1918 r. Tak jak wtedy KUL budował swoją uniwersytecką tożsamość i podstawy gospodarcze tak również Polska była budowana jako silny organizm państwowy zdolny oprzeć się zakusom potężnych i agresywnych sąsiadów.
• Czy uczelnia powstawała jako takie miejsce kształcenia elit, które staną na czele tego nowo odrodzonego narodu?
– Rodząca się Polska potrzebowała ludzi nauki. Trzeba było nie tylko nadrobić okres zaborów, kiedy uniemożliwiano Polakom kształcenie w ich ojczystym języku i w odniesieniu do polskiego dziedzictwa naukowego, ale przede wszystkim wykształcić elity zdolne oprzeć się nowym zgubnym ideologiom. Takimi stały się w tym czasie przede wszystkim: marksizm i narodowy socjalizm.
Nauka w Rosji Bolszewickiej, a później w III Rzeszy została wprzęgnięta niejako w system totalitarnego państwa. Teorie o wyższości jednej rasy nad drugą miały usprawiedliwiać przemoc, grabież a nawet śmierć słabszych. Podobnie wśród komunistów dobro proletariatu miało usprawiedliwiać przemoc dyktatury proletariatu. KUL odpowiadał na te zagrożenia ideologiczne kształcąc i wychowując ludzi, którzy będą zdolni do przeciwstawienia się tym zgubnym ideologiom za którymi przecież poszło wtedy tak wielu uczonych w Europie.
• Czy KUL zdążył wykształcić silne elity przed wybuchem kolejnej wojny?
– Myślę, że takim sprawdzianem dla Uniwersytetu była nie tylko II wojna światowa, ale również okres po niej, kiedy to Polska była indoktrynowana i znów mieliśmy do czynienia nie tylko z zagrożeniem dla samego narodu, ale również dla nauki. W przypadku II wojny okupant niemiecki chciał uczynić z Polaków niewolniczą siłę roboczą. Dlatego jesienią 1939 roku Uniwersytet został zamknięty, a część profesorów aresztowano i zgładzono. Niektórym udało się jednak podjąć tajne nauczanie.
Zupełnie z inną sytuacją KUL musiał się zmierzyć po II wojnie światowej. Komuniści nie zabronili nauczania uniwersyteckiego, ale zmierzali do tego by nauka została zawładnięta przez ideologię marksistowską. KUL na to się nie zgodził i płacił za to wysoką cenę – nie mógł m.in. prowadzić wielu kierunków studiów, ograniczano rekrutację, czyniono trudności z rozbudową i działalnością uniwersytetu. Ale nawet jeśli KUL-owi nie pozwolono w okresie PRL na kształcenie mas to udało się wykształcić elity. KUL miał wśród swojej kadry tak wybitnych wykładowców jak Kardynał Karol Wojtyła późniejszy papież Jan Paweł II, czy ks. Franciszek Blachnicki twórca ruchu oazowego. To przecież na KUL-u pracował przed wojną prymas Polski z okresu PRL ks. kard. Stefan Wyszyński.
• Wróćmy jednak do początków. I niepodległość i działalność KUL rozpoczęła się w Lublinie. Dlaczego właśnie tutaj?
– W czasie I wojny światowej Lublin stał się siedzibą władz okupacyjnych Austro-Węgier. I właśnie u boku tego państwa, albo lepiej by powiedzieć, na ziemiach polskich kontrolowanych przez państwo austro-węgierskie Polacy podjęli próbę utworzenia zalążku przyszłego rządu. I właśnie Lublin został wybrany przez ks. Idziego Radziszewskiego na utworzenie uniwersytetu katolickiego. Założyciel KUL mimo wielu trudności dopiął swego i Lublin dołączył do grona miast uniwersyteckich. W okresie międzywojennym KUL był jednym z sześciu uniwersytetów II Rzeczypospolitej. I jako równolatek Niepodległej co roku razem z Rzeczpospolitą obchodzi swoje urodziny. W ciągu stu lat wykształcił i wychował już kilka pokoleń młodych ludzi. Mi również, ćwierć wieku temu, jako młodemu studentowi zaimponowała uniwersytecka dewiza Bogu i Ojczyźnie” („Deo et Patriae”). Potraktowałem ją bardzo poważnie, a KUL stał się dla mnie nie tylko miejscem nauki, ale również formacji czy zawiązania wielu przyjaźni. Dziś sam staję w miejscu wykładowcy i współuczestniczę w nauczaniu współczesnych pokoleń, które będą kształtować Polskę i świat w XXI wieku.