Elementem zapowiadanego „Nowego Ładu”, jak donoszą media, ma być znacząca, podwyżka kwoty wolnej od podatku. Dla obywateli oznaczałoby to podwyżkę wynagrodzeń. Dla gmin: znaczną obniżkę dochodów. Jak obliczyli puławscy urzędnicy, budżet miasta może zostać uszczuplony o nawet 18 mln zł.
Polska posiada jedną z najniżej zawieszonych kwot wolnych od podatku w Europie. Dla większości obywateli już od 13 lat wynosi ona jedynie 3 tys. zł. Za granicą ten próg na ogół jest kilka razy wyższy, np. w Czechach to równowartość ok. 28 tys. zł, a w Grecji 22 tys. zł. Postulaty dotyczące konieczności podwyższenia polskiego progu pojawiają się najczęściej w trakcie kolejnych kampanii wyborczych. Poza małym skokiem z 3 do 8 tys. zł dla najbiedniejszych, czego nie odczuła zdecydowana większość pracujących, nie zrobiono w tej sprawie nic.
Przełomem ma być tzw. Nowy Ład, który zapowiada partia rządząca, jako sposób na przyspieszenie tempa wychodzenia z pandemicznego kryzysu. Jednym z postulatów, jak donoszą media, ma być znacząca, rekordowa w historii, podwyżka kwoty wolnej do 30 tys. zł. To więcej niż u naszych południowych sąsiadów i tylko o 15 proc. mniej, niż w Niemczech. Dla pracowników oznaczałoby to automatyczną podwyżkę wynagrodzenia netto, nawet o kilkaset złotych miesięcznie. To z kolei ma przełożyć się na wyższą konsumpcję, popyt na towary i usługi, obroty przedsiębiorstw i wpływy z podatku VAT w budżecie centralnym.
Mniej plusów, a więcej minusów w zapowiadanym obniżaniu podatków dostrzegają samorządy, zwłaszcza gminy, które otrzymują prawie 40 proc. wszystkich środków z PIT-u. O negatywnych skutkach „Nowego Ładu” podczas ostatniej sesji rady miasta, wspomniał prezydent Puław.
– Możliwe, że kwota wolna będzie wynosiła 30 tys. zł, przy zwolnieniu z podatków także emerytów i rencistów. Jeżeli to się ziści, to dla miasta będzie katastrofa, bo z PIT-u otrzymamy prawdopodobnie o 18 mln zł mniej. W takiej sytuacji, jeśli nie uzyskamy żadnej refundacji od rządu, nie dopniemy budżetu – przewiduje Paweł Maj. Jak przypomina, miasto nie zarabia na podatku VAT, więc spodziewany wzrost konsumpcji nie poprawi lokalnych finansów.
Podobnego zdania jest Beata Siedlecka, burmistrz Dęblina: – Podwyższenie kwoty wolnej byłoby na pewno oczekiwane przez wszystkich pracujących, ale rzeczywiście obniżyłoby wpływy do budżetu miasta. Jeszcze nie obliczaliśmy skutków takiej zmiany, ale jeśli zwolnieni z podatków mieliby zostać także renciści i emeryci, byłby to już znaczący ubytek. Gminy nie mają jak zapełnić takiej luki, więc uważam, że powinny utrzymać z tego tytułu jakąś rekompensatę. Rząd nie powinien zostawiać nas z tym problemem samych.
O sprawę zapytaliśmy także posła PiS, Krzysztofa Szulowskiego. – Najważniejsi są obywatele i to, żeby w ich kieszeniach zostało więcej pieniędzy. To oni mają pierwszeństwo, a nie gminy, które pełnią wobec nich rolę służebną – podkreśla parlamentarzysta. – Jestem jednak przekonany, że samorządy nie odczują zbyt dotkliwie zmian, jakie mogą zostać wprowadzone, a ich budżety za roku na rok będą rosły tak, jak do tej pory. Nie wykluczałbym także wprowadzenia nowych rozwiązań, które byłyby odpowiedzią na ich obawy.
Założenia „Nowego Ładu” pierwotnie miały zostać przedstawione w sobotę, 20 marca, ale z uwagi na wzrost zakażeń koronawirusem i wprowadzenie lockdownu, zapowiadana konferencja Prawa i Sprawiedliwości poświęcona nowym pomysłom gospodarczym została odwołana. Rzecznik rządu, Piotr Müller, na antenie TVP wyraził nadzieję, że zapowiadane zmiany zostaną ogłoszone na przełomie kwietnia i maja.
Oprócz nowego poziomu kwoty wolnej i zwolnienia z podatków części rencistów i emerytów (najpewniej otrzymujących świadczenia do wysokości 2,5 tys. zł brutto), zaprezentowane mają zostać także m.in. nowe ułatwienia dla firm.