Działa już jadłodzielnia w Kazimierzu Dolnym. Jeśli ktoś ma nadmiar jedzenia, może je przynieść i zostawić w lodówce, która stoi przy ul. Tyszkiewicza (na dworcu PKS). Może się nim częstować każdy.
Foodsharing czyli idea dzielenia się jedzeniem, zapobiega marnowaniu się żywności oraz wspiera osoby ubogie, głodne, bezdomne. Z jadłodzielni może skorzystać każdy, niezależnie od statusu społecznego - tłumaczy Michał Stachyra, prezes Fundacji KZMRZ, która zorganizowała kazimierską jadłodzielnię. Dodaje: - Zauważyłem, że w Kazimierzu marnuje się bardzo dużo żywności. Jest mnóstwo restauracji, hoteli, które produkują ją w nadmiarze. Inspirując się foodsharingiem, jadłodzielniami, które powstały w całej Polsce, postanowiłem, że warto takie miejsce stworzyć również w Kazimierzu. Chodzi o to, żeby restauracje i hotele zaczęły dzielić się jedzeniem, a nie je wyrzucały.
Co można przynieść do jadłodzielni? - Można wkładać produkty, które sami chcielibyśmy zjeść, czyli zawekowane, porządnie zapakowane, nadające się do spożycia. Nie można wkładać na przykład surowych mięs czy ryb, bo nie znamy ich terminu ważności. Oczywiście nie wolno zostawiać ani alkoholu, ani rzeczy zepsutych – zaznacza Stachyra. Dodaje: - Na razie tym miejscem opiekuje się tylko nasza Fundacja, ale liczymy też na wsparcie mieszkańców i wolontariuszy. To inicjatywa, która ma zbudować silną społeczność obywatelską. Już niedługo chcemy zacząć współpracę z piekarniami i sklepami. Czekamy też oczywiście na jedzenie z prywatnych domów, które zostaje każdego dnia.
Jadłodzielnia działa całą dobę, za darmo.