Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

25 lutego 2023 r.
8:11

„Mamo, jesteś niezłomna!”. Jak Marija układa sobie życie w Holandii

Autor: Zdjęcie autora Anna Szewc
0 A A
Postanowiłam, że jedziemy, wzięłam dokumenty, pieniądze, kartę do konta, jedną zmianę ubrań dla siebie i bieliznę – opowiadała Marija. Równie skromnie spakowała się jej 16-letnia córka Sofija. W podróż zabrały też psa<br />
Postanowiłam, że jedziemy, wzięłam dokumenty, pieniądze, kartę do konta, jedną zmianę ubrań dla siebie i bieliznę – opowiadała Marija. Równie skromnie spakowała się jej 16-letnia córka Sofija. W podróż zabrały też psa

Wrócimy, niech tylko niebo się uspokoi – mówiły mi, kiedy 1 marca 2022 roku, tydzień po agresji Rosji na Ukrainę, rozmawiałyśmy w hali Hrubieszowskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, który był wówczas ośrodkiem recepcyjnym i punktem noclegowym. Niebo się nie uspokoiło. Wojna wciąż trwa. A one po tułaczce po Polsce są jeszcze dalej od domu: Ola w Hiszpanii, Marija w Holandii

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Ten widok zostanie ze mną na zawsze. Polowe łóżka jedno obok drugiego, gęsto poustawiane w rzędach. Na nich kobiety i dzieci, gdzieniegdzie nieliczni mężczyźni.

Między ludźmi plecaki, walizki, tobołki. Te setki zdezorientowanych, zmęczonych, przerażonych osób to uchodźcy z Ukrainy. A wokół nich Polacy: cywile i mundurowi, starsi i młodsi, wolontariusze, którzy dniem i nocą dwoili się i troili, by życie ludzi uciekających przed wojną było choć odrobinę mniej trudne. Bo łatwe nie było i nikt nie miał wątpliwości, że nieprędko będzie.

Tak wyglądał ośrodek recepcyjny w HOSiR 1 marca zeszłego roku, ale też jeszcze wiele tygodni później. Przewinęły się przez niego tysiące uchodźców, przerażonych, niepewnych jutra, wędrujących w nieznane, byle dalej od wojny.

Kiedy byłam w Hrubieszowie tydzień po ataku Putina na Ukrainę, rozmawiałam z kilkoma kobietami. Swoją historię opowiedziała mi wówczas także Marija, czterdziestokilkuletnia, piękna i zadbana brunetka. Była wtedy nawet umalowana, a ubrana... praktycznie: w ciepły sweter i dżinsowe spodnie. Na nogach miała grube skarpety. Buty stały obok, bo trzeba było dać nogom odpocząć. Przy polowym łóżku nie było walizek ani podróżnych toreb. Leżała tylko podręczna torebka i niewielki plecak.

15 minut

– Postanowiłam, że jedziemy, wzięłam dokumenty, pieniądze, kartę do konta, jedną zmianę ubrań dla siebie i bieliznę – opowiadała Marija. Równie skromnie spakowała się jej 16-letnia córka Sofija i kuzynka Ola. W miejscowości Brody pod Lwowem został mąż i starsza, 22-letnia córka.

Nie chciała uciekać. Kiedy się żegnała z matką, powiedziała: „Mamo, jak mam umierać, to na Ukrainie”.

Ola także zostawiła męża. Później w swoim pamiętniku, który publikowaliśmy na łamach Dziennika Wschodniego opisywała, że pożegnanie z ukochanym mężczyzną, było dla niej w momencie wyjazdu najbardziej bolesne.

– Naprawdę bardzo trudno jest spojrzeć w oczy ukochanej osobie, której być może już nigdy w życiu nie zobaczysz – zwierzała się. A musiała się spakować i pożegnać w ciągu zaledwie 15 minut. Tyle czasu dostała, gdy podczas obiadu dowiedziała się, że w autobusie do granicy jest dla niej i kuzynek miejsce.

– Byłam bardziej jak maszyna, która wykonuje polecenia, niż jak żywa osoba. Spakowałem plecak, założyłem futro, czapkę, zabrałam pieczeń, butelkę wody, niewielką sumę pieniędzy i wyszłam domu. Nie wiedziałam, czy zobaczę jeszcze kiedykolwiek moje rodzinne miasto – relacjonowała Ola.

W autobusie wszyscy płakali

Mało kto wiedział, gdzie trafi. Jechali całą noc w nieznane. W Hrubieszowie były nad ranem. Mogły odpocząć. Nagle pojawił się wolontariusz Robert Kozar z Lublina. Powiedział, że ma dla nich miejsce. Kobiety dziwiły się, że za tę pomoc nie chce żadnych pieniędzy. T

rafiły na Liliową 5 – Pomoc Ukrainie, gdzie Olga Adamowicz i jej matka Ludmiła z grupą przyjaciół prowadziły w prywatnym domu punkt pomocowy. Na noclegownię przerobiono nawet garaż, ludzie spali na prowizorycznych materacach rozłożonych na podłodze.

Ola, Marija, Sofija i ich pies, a także kilka innych ukraińskich kobiet z dziećmi (m.in. matka Oli Galina i siostra Ira, a także siostrzenice Zlata i Solomija) spędziły tam kilka dni. Później wsiadły w przepełniony pociąg do Wrocławia. Nie musiały kupować biletów. Podróżowali nim niemal wyłącznie uchodźcy.

Nic nie wiem

W kolejnej części swojego pamiętnika Ola opisała korespondencję SMS-ową z mężem z tej podróży.

On: Jak się masz kochanie? Wszystko w porządku? Byłaś offline przez długi czas? Martwię się o ciebie.

Ola: Dziękuję kochanie, nic mi nie jest. Jestem w pociągu i połączenie zostaje zerwane, gdy jedziemy w pole lub do lasu.

On: Gdzie dokładnie jedziesz? Gdzie będziesz mieszkać?

Ola: Nie wiem. Nic nie wiem.

On: Ciągle mówisz nie wiem?.

Ola: Bo ja naprawdę nic teraz nie wiem... I nikt nie wie...

Nie wiedziały, dokąd trafią. Miały tylko informację, że we Wrocławiu, na dworcu ktoś je odbierze. Na peronie czekali Mirek Kraśnicki i Daniel Kolan. Witali je tabliczkami z numerem telefonu Oli. Był środek nocy. Podróż trwała ponad 10 godzin, bo pociąg był bardzo opóźniony. Ostatecznie trafiły do pensjonatu Stara Morawa – Zew Natury prowadzonego przez Ludmiłę Bogacz-Radomską.

Pierwsza noc w prawdziwym łóżku

– Właścicielka coś do nas mówi, ale już nic nie rozumiem. Nie wiem, czy to ze zmęczenia, czy z doświadczeń ostatnich dni. Jestem po prostu bardzo wykończona i chcę spać. Nie spałam od dwóch dni i nadal mam gorączkę.

Ale w końcu widzę łóżko i rozumiem, że Bóg bardzo mnie kocha i chroni, jeśli posyła mnie do takich dobrych ludzi, którzy dbają o mnie i moją rodzinę.

Cieszę się, że po prostu śpię – to kolejny wpis z pamiętnika Oli.

Spędziły tam kilka tygodni. Warunki były komfortowe. Miały gdzie spać i co jeść. Na tyle, na ile mogły, pomagały właścicielce pensjonatu. Wspierały też innych docierających tam Ukraińców. Pod koniec marca znów były w Lublinie, bo ekipa z Liliowej zorganizowała dla nich nowe, bezpieczne miejsce pobytu w Holandii. Ola postanowiła, że jednak zostanie w Polsce, przynajmniej na jakiś czas.

– Mogłabym z nimi pojechać. Ola Adamowicz ma możliwości znalezienia w Holandii miejsca także dla mnie. Ale nie decyduję się. Bo jadąc, pomogłabym ośmiu osobom z mojej rodziny, a zostając, pracując jako wolontariuszka, mogę pomóc setkom ludzi, uchodźców. Ta myśl motywuje mnie do pozostania z Lublinie – pisała wtedy w pamiętniku. Ostatnią noc spędziły śpiąc blisko siebie i trzymając się za ręce.

Po Hrubieszowie Ola trafiła do pensjonatu Stara Morawa-Zew Natury. – Cieszę się, że po prostu śpię – to kolejny wpis z pamiętnika Oli

Nowe życie w Holandii

Rano Marija i pozostałe kobiety z dziećmi ruszyły w podróż. Miały trafić do Emmen. Ale jechał z nimi również zabrany z Ukrainy pies: suczka Stella. I to właśnie z jej powodu ostatecznie znalazły się gdzieś indziej.

– Bo 20 kilka minut przed przyjazdem do tego miasta powiedziano nam, że zwierzęta nie są akceptowane w hotelu, który na nas czekał. Zostałyśmy więc przekierowane do małego, spokojnego miasteczka Hoogeven – opowiada mi teraz Marija.

Mówi, że cieszy się z tego, gdzie trafiła.

– Co za ludzie tu są! Mam nowych przyjaciół. Nazywam ich moją „drugą rodziną”. Ci ludzie pomogli mi w ubraniach, w życiu codziennym, w pracy – relacjonuje z entuzjazmem.

Pracuje w firmie Petfood Teeling, produkującą karmy dla zwierząt. Chwali atmosferę i warunki, w jakich żyje i pracuje. Podkreśla, że nie byłoby tak, gdyby nie zaangażowanie Tatiany Weissmuller, kobiety o wielkim sercu, która w tym samym zakładzie zorganizowała pracę dla 26 Ukraińców.

Marija jest w Holandii sama. Córka wróciła do Ukrainy, uczy się w liceum. Jest razem ze starszą siostrą, która studiuje anglistykę i germanistykę na uniwersytecie we Lwowie.

– Bardzo za nimi tęsknię, bardzo się o nie martwię, ale wierzę, że dzięki edukacji świat będzie dla nich kiedyś otwarty – tłumaczy Ukrainka. Sama nie miała do czego wracać. Jej stanowisko pracy zostało zlikwidowane. Więc przyjmuje to, co przyniósł jej los.

Mamo, jesteś niezłomna!

Kiedy rozmawia z dziewczynkami przez telefon słyszy: „Mamo, jesteś niezłomna!”. Przyznaje, że życie w obcym kraju, bez znajomości języka, z dala od najbliższych nie jest dla niej łatwe.

Córkom odpowiada: „Jestem silna. Jestem nieustraszona. Jestem odpowiedzialna. Jestem odważna. Bo jestem matką. Jestem Ukrainką!”.

Wciąż przypomina sobie swoje życie sprzed wojny, gdy rodzina była razem, a ją było stać na to, na co miała ochotę. Teraz to już przeszłość... Ale nie pozwala sobie na zwątpienie.

– Bez względu na to, jak długo ten horror będzie trwał, ta cholerna wojna kiedyś na pewno się skończy. I dobro pokona zło. Światło pokona ciemność – mówi z przekonaniem Marija i nie przestaje marzyć o zwycięstwie swojej ojczyzny.

To nie wczasy, to ośrodek dla uchodźców

Gdy Marija układała już swoje nowe życie w Holandii, Ola była jeszcze w Polsce, pomagała na Liliowej 5, ale w połowie kwietnia i ona ruszyła dalej. Trafiła do Hiszpanii, którą zawsze chciała zobaczyć i poznać. Sądziła, że odwiedzi ten kraj jako turystka, a nie uchodźczyni. Ale stało się inaczej. Zaopiekowało się nią hiszpańskie małżeństwo.

– Jechałam z nimi przez trzy dni i już wtedy stali się moimi krewnymi. Zaproponowali, żebym z nimi zamieszkała. Czas spędzony w ich domu zapamiętam jako życie w gronie najbliższych i przyjaciół. Nie rozumieliśmy się słowami, ale porozumiewaliśmy się językiem serc – zapewnia Ola.

W tym czasie poznała kulturę i tradycje Hiszpanii, kuchnię narodową. – Ci ludzie nazywali siebie moimi rodzicami chrzestnymi. I narodziło się między nami szczere rodzinne uczucie – zapewnia.

Jakiś czas później została objęta przewidzianym na 18 miesięcy rządowym programem dla uchodźców w Hiszpanii. Musiała się w związku z tym przeprowadzić. Zamieszkała w specjalnym ośrodku, taki był warunek. W miejscu, gdzie mieszkają sami Ukraińcy. Mają zapewnione bezpieczeństwo, noclegi, pełne wyżywienie.

– Warunki są dalekie od ideału, ale jest dach nad głową i to daje możliwość nauki hiszpańskiego, a w przyszłości uczęszczania na kursy przygotowujące do przyszłego zawodu – tłumaczy Ola.

Teraz Marija pracuje w firmie Petfood Teeling, produkującą karmy dla zwierząt. Chwali atmosferę i warunki, w jakich żyje i pracuje. Podkreśla, że nie byłoby tak, gdyby nie zaangażowanie Tatiany Weissmuller, kobiety o wielkim sercu, która w tym samym zakładzie zorganizowała pracę dla 26 Ukraińców

Wojna niweczy plany

Ola podkreśla, że po raz kolejny w czasie swojej tułaczki miała okazję przekonać się, że świat jest pełen życzliwych ludzi. Hiszpanie swoją serdecznością i zaangażowaniem przypominają jej Polaków, których miała okazję poznać.

Intensywnie uczy się hiszpańskiego, choć przyznaje, że to trudne. Ale ma świadomość, że bez znajomości języka nie może nawet pomyśleć o tym, by znaleźć pracę, która da jej pieniądze.

Swoje doświadczenia z ostatnich miesięcy Ola chciałaby wykorzystać jako psycholog kryzysowy. Podobnie, jak podczas pobytu w Lublinie czy w Starej Morawie, angażuje się w wolontariat. W formie online wspiera innych uchodźców, pomagając im zaadaptować się w obcym kraju. Sama doskonale wie, jakie to trudne.

– Uciekasz ze strachu o swoje życie, zostawiając wszystko znajome i znane, wkraczając w zupełnie inny świat – tłumaczy.

Chciałaby znów choć na moment zobaczyć Ukrainę. Ale nie może tam wrócić nawet na kilka dni, bo straciłaby status uchodźcy w Hiszpanii. Na szczęście jakiś czas temu miała okazję znów przytulić się do swojego męża. To on przyjechał do niej i dodał sił, by wytrwała w rozłące. Przestała już jednak cokolwiek planować.

– Nie ma ani jednego Ukraińca, którego nie dotknęła ta brutalna wojna. Wydaje się, że ona odbiera ludziom wszystkie marzenia, które były – dodaje smutno. Każdego dnia śledzi też sytuację w swoim kraju, codziennie z bólem przyjmuje wieści o ginących ludziach i niszczonych miastach. Wtedy jej serce krwawi.

– Ale ludzie są niezłomni i walczą o swoją wolność do końca. Ta wojna nie skończy się żadnym kompromisem, tylko zwycięstwem Ukrainy – oświadcza stanowczo i budząc się co dzień rano powtarza sobie, że nie możemy wybrać czasu, w którym się urodziliśmy, ale możemy go przeżyć z dobrocią i miłością. Bo tylko wtedy człowiek może być nazwany CZŁOWIEKIEM.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Bramkarz Górnika Łęczna kontuzjowany

Bramkarz Górnika Łęczna kontuzjowany

Górnik Łęczna od wtorku zaczyna przygotowania do kolejnego meczu w Betclic I Lidze. W niedzielę zielono-czarni zagrają na wyjeździe z Wisłą Płock i będą musieli poradzić sobie bez swojego bramkarza

Zamojski Dom Kultury mieście się przy ul. Partyzantów 13
15 listopada 2024, 18:00

Sześć dekad domu kultury. Jubileuszowa gala wkrótce

Najpierw był powiatowym, później wojewódzkim, a od jakiegoś czasu już miejskim. Ale cały czas działa pod tym samym adresem i w swojej siedzibie zorganizuje galę z okazji jubileuszu. Zamojski Dom Kultury świętuje swoje 60-lecie.

29-latek zadźgał partnera swojej matki
WIDEO
film

29-latek zadźgał partnera swojej matki

Nawet dożywocie może grozić 29-latkowi, który oskarżony jest o zabójstwo 42-letniego partnera swojej matki. Mężczyzna przyznał się do dokonania zbrodni.

ilustracyjne zdjęcie
biała podlaska

Białorusin przez 5 lat szpiegował lotnisko. Pomagał mu Polak

Przez pięć lat Nikolay M. śledził lotnisko w Białej Podlaskiej. Prokuratura oskarża go szpiegostwo na rzecz białoruskiego wywiadu. Pomagał mu w tym Polak.

Osoby bezdomne najczęściej ukrywają się w pustostanach. Policja w okresie jesienno-zimowym prowadzi patrole prewencyjne sprawdzając czy koczują tam osoby potrzebujące pomocy

Pierwszy przypadek wychłodzenia na Lubelszczyźnie. Zwracajmy uwagę na bezdomnych

Policjanci z Opola Lubelskiego wyjaśniają okoliczności śmierci 49-letniej mieszkanki Karczmisk. Prawdopodobną przyczyną śmierci było wychłodzenie. To pierwszy przypadek w tym sezonie na Lubelszczyźnie.

Inwestycje drogowe na Ponikwodzie! Drogi, chodniki i węzeł przesiadkowy.
WTOREK NA DZIELNI
film

Inwestycje drogowe na Ponikwodzie! Drogi, chodniki i węzeł przesiadkowy.

Gdzie powstanie droga, a gdzie chodnik czy oświetlenie – o inwestycjach w poszczególnych dzielnicach Lublina w nowym programie "Wtorek na dzielni" pytamy dyr. Grzegorza Malca, szefa Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego w Lublinie.

Przedstawicielki Cementu-Gryfa Chełm stawały na podium zawodów w Krakowie

Dobre występy przedstawicieli Cementu-Gryfa Chełm podczas zawodów w Krakowie i Zgierzu

W Krakowie rozegrany został Międzynarodowy Turnieju im. Władysława Bajorka. Zawody odbyły się w trzech grupach wiekowych, wśród dzieci, młodzików i kadetów. Wzięli w nich udział zawodnicy z Polski, Węgier, Ukrainy, Czech, Armenii, Danii, Chorwacji, Jordanii i Słowacji.

Klaudia Kudełko
古典音樂

Z Zamościa do Pekinu z nieznanym utworem Chopina

Pekin, Szanghaj, Xiamen, Chengdu, Chongqing i Shenzhen – w tych miastach zagra Klaudia Kudełko, pianistka z Zamościa, zdobywczyni nagrody specjalnej Outstanding Performance Prize za najlepszy występ na żywo w Carnegie Hall w Nowym Jorku. Co zagra? Nieznany dotąd utwór Chopina.

Jubileuszowa edycja Targów Energetycznych ENERGETICS w Lublinie
galeria

Jubileuszowa edycja Targów Energetycznych ENERGETICS w Lublinie

Premierowe produkty, usługi i rozwiązania dla energetyki, szkolenia produktowe, panele dyskusyjne, seminaria oraz specjalistyczny program konferencyjny – tak zapowiada się jedno z najważniejszych wydarzeń dedykowane branży energetycznej – 15 edycja Targów Energetycznych ENERGETICS, które odbędą się w dniach 19 – 21 listopada 2024 roku. (Targi Lublin S.A., ul. Dworcowa 11).

Lubelskie CBŚP zlikwidowali linię produkcyjną narkotyków
ZDJECIA i WIDEO
galeria
film

Lubelskie CBŚP zlikwidowali linię produkcyjną narkotyków

Blisko tonę narkotyków o łącznej wartości 43 mln złotych zlikwidowali policjanci Centralnego Biura Śledczego z Lublina. Decyzją Sądu zamieszani w sprawę zostali tymczasowo aresztowani.

Dlaczego warto zmienić opony na zimowe?

Dlaczego warto zmienić opony na zimowe?

Zbliżająca się zima to doskonały moment, aby zastanowić się nad zmianą opon na zimowe. Wiele osób zastanawia się, czy to konieczne. Odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak, szczególnie jeśli zależy nam na bezpieczeństwie jazdy zimą. Opony zimowe są zaprojektowane tak, aby zapewnić lepszą przyczepność na śliskiej nawierzchni, co jest kluczowe podczas jazdy po oblodzonych czy zaśnieżonych drogach.

Hojność coraz większa. Rekordowa kwesta na cmentarzu
galeria

Hojność coraz większa. Rekordowa kwesta na cmentarzu

O blisko 3 tys. zł więcej niż rok temu trafiło do puszek kwestarzy podczas zorganizowanej w weekend w Zwierzyńcu zbiórki pieniędzy na ratowanie zabytkowych nagrobków.

Szymon Ładniak będzie miał okazję na występ w Grand Prix Makau

Szymon Ładniak wystartuje w prestiżowym wyścigu Grand Prix Makau

Szymon Ładniak idzie śladami Roberta Kubicy. Lublinian w listopadzie będzie miał okazję wystąpić w prestiżowym Grand Prix Makau.

Kury w ogrodzie - nowa moda w Polsce na woliery z siatki

Kury w ogrodzie - nowa moda w Polsce na woliery z siatki

W ostatnich latach rosnącą popularność zdobywa trend hodowania kur w przydomowych ogrodach. Moda ta, choć inspirowana przede wszystkim względami ekologicznymi i praktycznymi, nieustannie rozwija się w całej Polsce. Jednym z kluczowych elementów takiej hodowli są woliery z siatki z drobnym oczkiem, które pozwalają na utrzymanie ptaków w kontrolowanych i bezpiecznych warunkach. W niniejszym artykule opowiemy o tym, dlaczego kury w ogrodzie stają się tak popularne oraz jakie zalety niosą przydomowe woliery. Musimy jeszcze nadmienić, że przygotowując się do napisania tego artykułu odwiedziliśmy kilku hodowców kur – hodowców hobbystów, którzy utrzymują swoje ptaki w celach rekreacyjnych i kulinarnych. Jak mówią Państwo Kosterscy z Ostrzeszowa którzy na działce ROD maja mały kurnik i wolierę – nic nie zastąpi swojego jajka, a tylko rosół z własnej kury smakuje wyśmienicie.

Atrakcje na event firmowy - jak zaskoczyć pracowników?

Atrakcje na event firmowy - jak zaskoczyć pracowników?

Zastanawiasz się, jakie atrakcje wybrać na event firmowy? Ta decyzja może przesądzić o sukcesie wydarzenia! Trafnie dobrane aktywności zapewnią świetną zabawę, wzmocnią integrację zespołu i poprawią atmosferę w firmie.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium