Ponad 2 tys. przedsiębiorców podpisało się pod petycją o przyznanie pomocy dla wszystkich firm, które w związku z epidemią koronawirusa odnotowały spadek obrotów o co najmniej 70 procent. Ich sytuacja jest dramatyczna. Niektórzy nie zarabiają w ogóle, ale muszą regulować płatności.
O pomoc z tarczy branżowej 6.0 ubiegać mogą się dziś tylko przedsiębiorcy, których PKD znalazło się na liście branż pokrzywdzonych przez epidemię. Ale o wsparcie proszą też inni przedsiębiorcy.
– Obrotów nie mają np. przyszpitalne apteki ani sklepiki szkolne – wylicza Adam Abramowicz, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców. – Dochodzi do sytuacji, w której pomoc otrzymują przedsiębiorcy, których obroty spadły o 30 proc., bo ich PKD jest objęte pomocą, a nie mogą dostać jej ci, którzy mają 80 proc. straty. Takich paradoksów jest wiele. Uważam, że wszyscy przedsiębiorcy powinni być traktowani równo.
Ilu przedsiębiorców tyle historii. Opowiedzieli je dziś podczas konferencji stającego w ich obronie Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców.
– Od 2002 r. pracujemy z żoną w branży jubilerskiej. Na utrzymaniu mamy troje dzieci. Przez 19 lat radziliśmy sobie świetnie – opowiada Paweł Churzępa, przedsiębiorca z branży handlowej z Zamościa.
I wylicza, że w listopadzie jego obroty spadły o 94 proc., w grudniu o 70 proc., a w styczniu o 100 proc. – Jako przedsiębiorcy nie ponosimy za to żadnej odpowiedzialności. Zostaliśmy zamknięci, bo to sposób na to, żeby koronawirus się nie rozprzestrzeniał. Godzimy się na to, ale nie może to się odbywać naszym kosztem. Dostęp do pomocy publicznej powinni mieć wszyscy przedsiębiorcy.
Ewelina Szmit, właścicielka sali zabaw nie może do niej zapraszać maluchów, ale co miesiąc tylko za wynajęcie lokalu musi płacić 6 tys. zł.
Monika Tęcza od 25 lat prowadzi sklep z pamiątkami. Turystów nie ma. Mimo to siedzi w sklepie na zmianę ze swoim pracownikiem. Jej spadek obrotów sięga 80-90 proc. Przed epidemią czynsz, rachunki, ZUS i pensję płaciła zawsze w terminie. Teraz pieniędzy już nie ma.
– Mieszkam, w małym dwutysięcznym miasteczku i prowadzę tam sklep odzieżowy – opowiada Joanna Dłużniewska. – Zamknięta zostałam rykoszetem, bo jak zamknięto szkoły i restauracje, to ludzie przestali wychodzić i się ubierać. Miałam dość tej sytuacji. Dlatego wspólnie z innymi przedsiębiorcami stworzyliśmy petycję, w której domagamy się m.in. przyznania prawa do pomocy z tarczy 6.0 i 2.0 przedsiębiorcom, notującym spadek obrotu co najmniej 70 proc. bez względu na PKD, oraz o uwzględnienie w tarczach nowych firm otwartych do dnia ogłoszenia pandemii
W poniedziałek przedsiębiorcy wraz z rzecznikiem małych i średnich firm złożyli petycję wicepremierowi Jarosławowi Gawinowi.
– Usłyszeliśmy deklarację, że resort rozpocznie prace nad włączeniem do pomocy także innych firm o spadku obrotów o co najmniej 70 proc. – mówi Adam Abramowicz. – Wiemy, że musi to potrwać, ale mamy nadzieją że ze względu na trudną sytuację stanie się to możliwie jak najszybciej. Firm z tak ogromnymi spadkami obrotów nie można pozostawić samym sobie. Jeśli to zrobimy to jako społeczeństwo nie zdamy egzaminu.