Jarosław Kaczyński, odnosząc się do słów polityków PO, porównał ich zapowiedzi „wyprowadzenia” prezesa NBP do zrobienia tego samego z nieprzychylnymi PiS-owi samorządowcami. Jako przykład podał prezydenta Puław, którego nazwał „niezbyt chętnym” jego partii.
Podczas ostatniego spotkania Jarosława Kaczyńskiego w Puławach, prezes rządzącej partii poruszył wiele tematów. W pewnym momencie nawiązał do kontrowersyjnych wypowiedzi polityków Platformy Obywatelskiej, Donalda Tuska i Tomasza Siemoniaka. Ten pierwszy 2 lipca w Radomiu zapowiedział, że jeśli PO wygra wybory, „wyprowadzi” urzędującego prezesa Narodowego Banku Polskiego, Adama Glapińskiego, którego nazwał „nielegalnym”.
– Nie będzie ani dnia dłużej prezesem NBP. Nie trzeba będzie ustawy – zapowiedział wtedy Donald Tusk.
>>Jarosław Kaczyński w Puławach<<
Tego samego dnia wieczorem na antenie TVN 24 o komentarz do słów przewodniczącego partii zapytano Tomasza Siemoniaka. Polityk rozwinął myśl lidera swojego ugrupowania mówiąc tak: „przyjadą silni ludzie i go przekonają, że nie jest prezesem Narodowego Banku Polskiego”.
Do zapowiedzi obydwu polityków w zeszłym tygodniu w Puławach odniósł się Jarosław Kaczyński.
– My tę opozycję zamkniemy, powyprowadzamy z różnych miejsc. Na przykład tutaj podobno jest jakiś niezbyt nam chętny prezydent miasta (Paweł Maj – przyp. aut.). Na to co zrobić? Wyprowadzić go! Skoro Tusk chce tak robić z prezesem banku narodowego, no to z prezydentem miasta tym bardziej można co takiego zrobić – mówił prezes PiS. – A następnie, żeby taka partia (opozycyjna – przyp. aut.) nie powstała, będziemy przy pomocy służb specjalnych infiltrować i dezintegrować tę część społeczeństwa, która byłaby gotowa ją poprzeć w tej, czy innej formie – kontynuował Kaczyński. Kończąc swoją myśl, przyznał, że gdyby PiS tak zrobił, „Polska byłaby uznana za kraj równy, lub gorszy od hitlerowskich Niemiec”.
>>Prezes PiS w Puławach mówi o przejęciu Żabki<<
Prezes rządzącej partii, posługując się tą retoryczną hiperbolą, wbił szpilę w opozycję. Wywód Kaczyńskiego niektórzy zrozumieli jednak dosłownie.
Zupełnie serio do słów o wyprowadzaniu prezydenta podszedł radny miejski z jego klubu, Michał Zakrzewski.
„Jarku, zagalopowałeś się z tym służbami, zamykaniem i wyprowadzaniem naszego prezydenta! Mieszkańcy decydują, jakiego mamy prezydenta, a nie wasza partyjna machina!” – grzmiał samorządowiec na swoim facebooku.
Słowa prezesa radny nazwał nawet groźbą, a mieszkańców Puław zachęcał do „zapamiętania pisowskich twarzy”, które były na spotkaniu z liderem PiS.
O tym, że Paweł Maj nie musi obawiać się żadnego siłowego rozwiązania przekonany jest poseł PiS, Krzysztof Szulowski. – My szanujemy reguły prawa i demokracji. To opozycja zapowiada stosowanie metod siłowych, o czym mówił prezes Kaczyński. Nasza strona jest temu przeciwna – tłumaczy parlamentarzysta.
Tego samego zdania jest radny PiS, Michał Śmich: – O tym, kto jest prezydentem Puław decydują mieszkańcy. My na pewno nikogo z gabinetów wyprowadzać nie będziemy – zapewnia. – Słowa prezesa trzema odczytywać w pełnym kontekście – podpowiada samorządowiec.