Pod okiem trenera Edmunda Koperwasa Grom Kąkolewnica na półmetku rozgrywek wskoczył na podium
O punkt wyprzedził Unię Żabików. W dorobku Gromu znalazło się siedem zwycięstw, cztery remisy i dwie porażki. Zespół z Kąkolewnicy zachował czysto konto od przegranych na swoim boisku. Przed własnymi kibicami zanotował trzy wygrane i dwa remisy. Na terenie rywali uległ dwukrotnie: 1:3 z Lutnią Piszczac i 2:3 z rewelacyjnie spisującym się w pierwszej rundzie Tytanem Wisznice. Trzecia lokata to dobra pozycja wyjściowa do walki wiosną o czołowe miejsca.
Trener Edmund Koperwas pracuje w Kąkolewnicy od rundy wiosennej sezonu 2015/2016. W ubiegłym prowadzona przez niego drużyna do końca deptała po piętach triumfatorowi rozgrywek Huraganowi Międzyrzec Podlaski. Na finiszu okazała się gorsza zaledwie o dwa punkty zajmując drugie miejsce. Nad trzecią w klasyfikacji Granicą Terespol uzyskała aż 17 punktów przewagi. Dwa sezony temu zakończyła rywalizację na czwartej pozycji, a a trzy wstecz zajęła drugą lokatę.
– Na półmetku rozgrywek wynik jest satysfakcjonujący. Przed sezonem zakładaliśmy miejsce co najmniej w pierwszej trójce – mówi Jarosław Kalenik, kierownik Gromu. – Z drugiej strony jest lekki niedosyt. Szkoda dwóch spotkań, w których straciliśmy pięć punktów. Pierwsze to porażka 2:3 w Wisznicach z Tytanem, a drugie – wyjazdowy remis 3:3 z beniaminkiem Borem Dąbie. Prowadziliśmy 3:2, po bramce Pawła Muszyńskiego. Niestety w końcówce straciliśmy trzeciego gola. Jeśli dodamy te punkty zrównujemy się z liderem Lutnią Piszczac.
Pod względem jakościowym Grom dysponuje składem zbliżonym do przewodzącej stawce ekipie z Piszczaca. – Naszym problemem, jeśli tak to można nazwać, było to, że praktycznie co drugi mecz z żelaznej „11” brakowało dwóch zawodników. Dlatego trener rotował kadrą dając pograć tym, którzy mniej wchodzili na boisko – tłumaczy kierownik.
Po rundzie jesiennej nie zanosi się na roszady w kadrze ekipy z Kąkolewnicy. – Żaden z zawodników nie zgłosił chęci opuszczenia drużyny – informuje Kalenik. Strata pięciu punktów do lidera Lutni nie jest wynikiem, którego nie da się odrobić. Mimo to w Kąkolewnicy realnie patrzą na rundę rewanżową. – Największe szanse na awans do IV ligi ma właśnie Lutnia. Chcemy przede wszystkim wygrywać z każdym przeciwnikiem. Nie chcielibyśmy wypaść poza podium. Dysponujemy solidną kadrą, która powinna dać co najmniej drugą pozycję – zapowiada kierownik.