Arcyciekawa sytuacja na szczycie tabeli II ligi. Po wygranej Widzewa ze Stalą Stalowa Wola ekipa z Łodzi i Górnik Łęczna mają po 59 punktów. Trzeci GKS Katowice tylko „oczko” mniej. W środę zielono-czarni zremisowali w Częstochowie z tamtejszą Skrą. Jak spotkanie ocenia trener Górnika Kamil Kiereś?
Paweł Wojciechowski i spółka wiedzieli, że czeka ich trudne spotkanie. W końcu rywal na wiosnę spisuje się bardzo dobrze. W 12 spotkaniach, które zostały rozegrane w 2020 roku wywalczył 24 punkty. To najlepszy wynik w II lidze. Drugą lokatę w tej klasyfikacji zajmuje Lech II Poznań z dorobkiem 22 „oczek”.
Częściej w posiadaniu piłki byli goście, ale nie mogli się przedrzeć przez zasieki ekipy z Częstochowy. Efekt? Bezbramkowy remis, który dodatkowo skomplikował sytuację na szczycie tabeli.
– Z perspektywy samego spotkania przyjechaliśmy na trudny teren do drużyny, która na wiosnę bardzo skutecznie punktuje. A do tego nie traci bramek i nie przegrywa na swoim stadionie. Trzeba zauważyć, że gra jest specyficzna, bo na sztucznej nawierzchni. Drużyna Skry też zresztą gra w specyficzny sposób, bo jest bardzo cofnięta na własnej połowie i broni się całym zespołem – wyjaśnia Kamil Kiereś.
Dodaje też, że z dużym trudem jego zespołowi przychodziło stwarzanie zagrożenia pod bramką przeciwnika. – Mimo dużej przewagi w posiadaniu piłki z naszej strony przez cały mecz nie udało nam się stworzyć aż tak bardzo klarownej sytuacji, która pozwoliłaby nam strzelić zwycięską bramkę. Tych momentów sytuacyjnych było sporo, ale to nie wystarczyło. W końcówce mieliśmy groźny stały fragment gry. W pierwszej połowie gola mogło przynieść jedno z dośrodkowań, ale Bartek Śpiączka minął się z piłką – mówi opiekun zielono-czarnych.
W dwóch ostatnich meczach sezonu Górnik zmierzy się ze Stalą Rzeszów (dom) i zdegradowaną już Legionovią Legionowo (wyjazd).
– Remis z perspektywy tego, że jest finał sezonu, to tylko remis w tym momencie. Z drugiej strony ostatnie dwa mecze pokażą, jaką wartość miał ten punkt. Finał sezonu zawsze jest trudny, bo jest dużo emocji i presji. Nadal jesteśmy jednak w grze. Tak sobie zakładaliśmy, że będziemy musieli walczyć do samego końca, do ostatniego spotkania. Jesteśmy na to przygotowani, musimy się teraz zregenerować i przystąpić do meczu ze Stalą Rzeszów, który wcale nie będzie łatwy – przekonuje trener Kiereś.