Lokatorzy z kamienicy przy ulicy Farbiarskiej otrzymali dzisiaj kolejną niemiłą niespodziankę. Z tego powodu znów musieli pilnie udać się do Ratusza. Tam usłyszeli słowa, które mogły ich uspokoić, ale nie wiedzą, czy powinni w nie uwierzyć.
Dzisiaj przed południem mieszkańcy kamienicy przy Farbiarskiej, która w tamtym tygodniu zaczęła pękać i została wyłączona z użytkowania otrzymali niepokojące telefony od administracji budynku. Jak twierdzą, usłyszeli, że pomimo wcześniejszych zapewnień, ich lokale tymczasowe wkrótce nie będą dla nich dostępne, a nowych miejsc mają szukać sobie sami na własną rękę. Część lokatorów obecne miejsca pobytu ma zapewnione do piątku, inni do środy. Przerażeni tym, że znowu zmieniają się „warunki gry” ponownie udali się do władz miasta prosząc o pomoc.
Spotkał się z nimi wiceprezydent Lublina, Tomasz Fulara. Po kilkuminutowej rozmowie z przedstawicielem spółki, która jest właścicielem kamienicy wrócił do mieszkańców ze słowami otuchy. Poinformował zebranych o tym, że właściciele nadal planują zapewnić im lokale zastępcze zgodnie z przepisami prawa.
– Przedstawiciel tej spółki zapewnia, że nikt państwa nie wyrzuca – uspokajał Fulara dodając, że potwierdzić ma to pismo, które mieszkańcy otrzymają od właściciela budynku.
Skąd zatem telefony z informacjami o tym, że lokale wkrótce nie będą dla nich dostępne? Wiceprezydent stwierdził, że wszystkie tego rodzaju doniesienia były jedynie „luźnymi propozycjami”.
– Jeśli ktoś proponuje państwu coś więcej, nie musicie tego przyjmować – mówił mieszkańcom zastępca prezydenta. – To jest dobrowolne, ale nie traktujcie tego, że to jest obowiązek, czy musicie z tego skorzystać. Państwo macie prawo do lokali zastępczych i taka deklaracja tutaj wczoraj padła – przypomniał Tomasz Fulara.
Powtarzał o zapewnieniach ze strony właścicieli kamienicy, że mieszkańcy dostaną wszystkie ustalenia na piśmie i żaden z mieszkańców nie będzie musiał szukać lokalu na własną rękę. Sam zapewnił też, że miasto proceduje już spływające od poniedziałku wnioski o mieszkania do remontu oraz te z zasobów TBS.
Podobne dementi usłyszeliśmy również my, kiedy udało nam się dodzwonić do jednego z właścicieli kamienicy. Patrycjusz Mamcarz, członek zarządu spółki F2 Real Estate, która zakupiła kamienicę we wrześniu, odcina się od sugestii mówiących o tym, że mieszkańcy będą musieli szukać nowych mieszkań na własną rękę.
– Dementuję te doniesienia, że mieszkańcy nie mają zapewnionych lokali zastępczych – mówi Dziennikowi Wschodniemu Mamcarz. – Mają zapewnione lokale zastępcze w takim zakresie, jaki nakłada na nas ustawa. Nic w tej kwestii się nie zmieniło – zapewnia.
Pytamy więc, czy mieszkańcy od piątku i środy nadal będą mieli gdzie mieszkać, czy zostaną im przedłużone prawo do przebywania w obecnych lokalach (większość z mieszkańców przebywa w hotelach) lub znalezione inne, tak aby nie zostali na lodzie.
– Dokładnie tak. Pracujemy na różnych płaszczyznach, aby zapewnić w kolejnych okresach państwu lokal zastępczy. Na tą chwilę nic się nie zmieniło. Wszyscy, którzy są zakwaterowani będą mieli te lokale i nie planujemy nikogo zostawić bez dachu nad głową – zapewnia rozmówca.
Skąd w takim razie informacja o rozmowach i propozycjach od administratora?
– Rozmawiamy na bieżąco z mieszkańcami o różnego typu rozwiązaniach. Natomiast na tą chwilę, tak jak powiedziałem, mają zapewnione lokale zastępcze i nic w tej kwestii się nie zmieniło – podkreśla współwłaściciel kamienicy.
Mieszkańcy pozostają jednak sceptyczni i nieufni. Narzekają na kontakt z administracją budynku, co przekłada się na wątpliwości co do prawdziwości zapewnień ze strony spółki - właściciela kamienicy. W roli mediatora pomiędzy lokatorami z kamienicy przy Farbiarskiej, a spółką weszli urzędnicy z lubelskiego Ratusza. Urząd Miasta przypomina jednocześnie o tym, że zgodnie z prawem to na właścicielu budynku, a nie na samorządzie, ciąży obowiązek zapewnienia lokatorom lokali zastępczych.
Więcej informacji o tym, co się stało przy Farbiarskiej można znaleźć w poprzednich artykułach opublikowanych na naszej stronie. Do sprawy wrócimy.