Koronawirus pojawił się w Polesiu Kock. Zakażenie u jednego z piłkarzy było przyczyną odwołania spotkania ekipy Grzegorza Białka z Tęczą Bełżyce.
Przypomnijmy, że to już kolejny przypadek zakażenia koronawirusem wśród zawodników lubelskiej klasy okręgowej. Wcześniej problem z tą chorobą pojawił się w GKS Niemce.
– Gorączka pojawiła się u niego prawdopodobnie już we wtorek, ale test został przeprowadzony dopiero w kolejnych dniach. Na szczęście ten zawodnik nie brał udziału w poniedziałkowym treningu, więc liczymy, że udało się uniknąć zakażenia wśród innych piłkarzy. Zadziałaliśmy bardzo szybko i odwołaliśmy treningi w poprzednim tygodniu. Na razie nikt z drużyny nie zgłaszał problemów zdrowotnych – mówi Grzegorz Białek, opiekun Polesia.
Ze względów bezpieczeństwa odwołano jednak zaplanowany na minioną niedzielę mecz z Tęczą Bełżyce. Wydaje się jednak, że zaplanowane na 25 października starcie z rezerwami Avii Świdnik dojdzie do skutku. – Od wtorku wracamy do treningów – mówi Grzegorz Białek.
Odwołanie rywalizacji z Tęczą jest sporym problemem dla Polesia. Piłkarze z Kocka mają bowiem już dwa mecze rozegrane mniej, niż większość rywali. Wszystko przez to, że z powodu złego stanu boiska nie odbyło się także spotkanie z Mazowszem Stężyca.
– Nie dało się grać. Zresztą z Tęczą też nie zagralibyśmy na głównej płycie, która jest mocno nasiąknięta. Planowaliśmy rozegrać to spotkanie na boisku treningowym – mówi szkoleniowiec.
Duża liczba przełożonych spotkań sprawia, że piłkarze z Kocka rundę jesienną zakończą dopiero w połowie listopada, tydzień później niż reszta ligi. A trzeba zaznaczyć, że zaległe mecze mają odbyć się w Kocku. Można się spodziewać, że położony na podmokłym terenie obiekt Polesia znowu może mieć problemy z przyjęciem nadmiaru wody. Wszak opady w listopadzie nie są przecież czymś nadzwyczajnym. – W razie problemów będziemy starać się rozegrać te spotkania na sztucznej płycie w Lubartowie. Nie wykluczamy nawet przeniesienia ich do Lublina – mówi Grzegorz Białek.
Determinacja Polesia nie powinna dziwić. Kluby jak ognia boją się przedwczesnego zakończenia ligi z powodu pandemii koronawirusa. Tak stało się przecież w poprzednim sezonie, kiedy ligę przerwano tuż przed startem rundy wiosennej. W tej sytuacji każda z drużyn chce rozegrać jak najwięcej spotkań jesienią, aby mieć jak najwyższą pozycję w lidze. Polesie na razie w tabeli jest 10, więc strefa spadkowa jest jeszcze daleko. Niemniej jednak, podopieczni Grzegorza Białka nie mogą sobie już pozwolić na spadek formy.