ROZMOWA z Tomaszem Zielińskim, prezesem Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców
• Cebula, alkohol, zioła, suplementy diety... to tylko niektóre z porad na zabezpieczenie się przed koronawirusem, które masowo pojawiają się w internecie. Jak naprawdę należy się przed nim chronić?
- Na pewno nie należy wierzyć w takie pomysły, że cebula czy zioła uchronią nas przed zachorowaniem. Alkohol owszem, ale jeśli używamy go do dezynfekcji zewnętrznej, np. przedmiotów czy rąk. „Dezynfekcji” wewnętrznej nie zalecam, bo to tylko osłabi organizm, a tym samym będziemy bardziej narażeni na zakażenie.
Nie ma też jakiejś określonej diety czy suplementów, które mogłyby mieć działanie profilaktyczne. Zaleca się po prostu zdrowy styl życia i odpowiednią dawkę snu, żeby utrzymać organizm w dobrej kondycji. Nieprawdziwe są też informacje na temat leków, które należy przyjmować. Obecnie nie ma żadnego zatwierdzonego leczenia przyczynowego, które dotyczyłoby choroby wywołanej przez nowy koronawirus. Stosowane jest leczenie metodami eksperymentalnymi, które polegają na podawaniu leków stosowanych przy innych infekcjach wirusowych, ale nie te stosowane w popularnych infekcjach.
• Jak więc powinna wyglądać profilaktyka?
- Podstawowa zasada to higiena. Chodzi o częste mycie rąk wodą i mydłem lub środkiem dezynfekującym na bazie alkoholu o stężeniu 60-70 proc. Powinniśmy myć ręce po każdym powrocie z miejsca, gdzie możliwy był kontakt z potencjalnymi zakażonymi, np. w dużych skupiskach. Ponadto zachowanie zasad higieny przy kaszlu i kichaniu. Nie używamy dłoni, tylko najlepiej zgięcia łokcia, które daje najlepszą osłonę. W miarę możliwości unikajmy dużych skupisk, a jeśli się w nich znajdziemy to zachowujmy ponad metr odległości od innych osób.
• A maseczki?
- Noszenie ich przez zdrowe osoby nie ma sensu. W niektórych sytuacjach mogą wręcz wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Na przykład, jeśli ktoś jest zakażony, ale o tym nie wie, bo nie ma objawów. Wkłada maseczkę profilaktycznie, a tak naprawdę zbiera się już na niej wirus, który może być bardzo łatwo przenoszony w inne miejsca. W warunkach domowych nie mamy możliwości, żeby taką maseczkę bezpiecznie zutylizować po użyciu, przez co możemy stworzyć „bombę zakaźną”. Taką możliwość, przy zachowaniu wszelkich procedur bezpieczeństwa, mają tylko placówki sanitarne lub medyczne.
Noszenie maseczek ma sens tylko w przypadku chorych, którzy mogą w ten sposób ograniczyć rozsiewanie wirusa lub osób, które mają z nimi bezpośredni kontakt. Na rynku, zwłaszcza w sprzedaży internetowej, pojawia się wiele maseczek w coraz wyższych cenach, ale nie powinniśmy ulegać panice związanej z ich kupowaniem, bo wydamy tylko pieniądze.
• Czy ktoś, kto ma objawy infekcji, ale nie był w strefie zagrożenia koronawirusem, ani nie miał kontaktu z takimi osobami może przyjść do poradni lekarza rodzinnego?
- Znacznie bezpieczniejszym rozwiązaniem jest w pierwszej kolejności telefon do poradni, tym bardziej, że lekarze rodzinni są zobligowani do udzielania teleporad. Lekarz lub pielęgniarka, po telefonicznym wywiadzie, zdecyduje, czy pacjent powinien przyjść do poradni, czy nie ma takiej potrzeby. Unikniemy ewentualnego zarażenia innych lub zarażenia się od innych pacjentów w przychodni.
Jeśli mamy cień podejrzenia, że nasz stan zdrowia może wskazywać na infekcję koronawirusem, należy kontaktować się wyłącznie telefonicznie!
Inaczej wygląda oczywiście procedura w przypadku, kiedy ktoś był w strefie zagrożenia, czy miał kontakt z takimi osobami. Wtedy należy od razu powiadomić sanepid, a w przypadku występowania duszności lub trudności z oddychaniem, należy wezwać pogotowie. Pacjent z takimi objawami powinien trafić do oddziału zakaźnego przewieziony transportem sanitarnym lub ewentualnie może pojechać własnym samochodem.