Jeśli wzrośnie liczba zakażeń koronawirusem, kuria nie wyklucza, że ograniczy rekolekcje wielkopostne dla uczniów. Część rodziców ma wątpliwości, czy udział ich dzieci w trzydniowych nabożeństwach jest bezpieczny
– W momencie, gdy wszędzie odwoływane są imprezy masowe, zabieranie dzieci na rekolekcje nie wydaje mi się w pełni bezpieczne. Całe szkoły chodzą teraz do kościołów, w których przebywało wcześniej wiele osób. Istnieje możliwość zakażenia – denerwuje się ojciec ucznia Szkoły Podstawowej nr 22 w Lublinie. – Poza tym uczniowie przystępują do komunii, a to też nie jest higienicznie bez znaczenia.
– Rozmawialiśmy o tym, ale biorąc pod uwagę aktualną sytuację epidemiologiczną, nie znaleźliśmy przyczyny, by rezygnować z rekolekcji – mówi Małgorzata Frejowska, dyrektor SP nr 22. – We wtorek rekolekcje zaczynają nasi licealiści (obie szkoły działają w ramach ZSO nr 5 w Lublinie – red.). Jeśli pojawią się do tego czasu jakieś dyrektywy, będziemy na bieżąco podejmować stosowne decyzje. Na razie harmonogram pozostaje bez zmian.
Zmian w przeprowadzaniu rekolekcji wielkopostnych w szkołach i parafiach na razie nie planuje też Archidiecezja Lubelska.
– Jeśli zaistnieją ku temu przesłanki, np. wzrośnie znacznie liczba zarażeń lub będą konkretne wytyczne właściwych służb, w trosce o wiernych podejmiemy właściwe decyzje – zapewnia ks. dr Adam Jaszcz, wicekanclerz Kurii Metropolitalnej w Lublinie, rzecznik prasowy Archidiecezji i dodaje: – Oczywiście każdy rodzic sprawuje władzę rodzicielską nad swoim dzieckiem i może mu zabronić uczęszczać do szkoły lub na rekolekcje. Uczmy jednak dzieci zachowań zgodnych ze zdrowym rozsądkiem i dostosowanych do sytuacji. Panika nie ma z tym nic wspólnego.
Ks. Jaszcz dodaje, że na Lubelszczyźnie od kilkunastu lat istnieje możliwość przyjmowania komunii na rękę i każdy z tej możliwości może skorzystać.
– Nie ma także przymusu korzystania z wody święconej, jeśli ktoś czuje dyskomfort i obawia się o własne zdrowie – podkreśla duchowny. – Myślę, że najskuteczniejszym narzędziem walki z koronawirusem jest wiedza, przestrzeganie zasad higieny i nie popadanie w niepotrzebną panikę.
Lubelskie szkoły przygotowują się na wypadek możliwych zakażeń.
– Wprowadziliśmy zeszyt, do którego wpisać musi się każdy wchodzący na teren szkoły. Nie ma w nim wrażliwych danych, tylko imię i nazwisko – mówi dr Grzegorz Gębka, dyrektor IV Liceum Ogólnokształcącego w Lublinie. – Sugestia, żeby prowadzić taki rejestr padła na poniedziałkowym spotkaniu dyrektorów z kuratorem oświaty. Chodzi o to, by służby sanitarne mogły łatwo trafić do wszystkich zagrożonych osób, gdyby w szkole pojawił się ktoś chory.
– Jeden z uczniów naszego liceum przebywa we Włoszech. Skontaktowałam się już z jego mamą prosząc o telefoniczny kontakt, gdy syn wróci do domu i będzie gotowy na powrót do szkoły – przyznaje dyrektor Frejowska. – Być może poprosimy go o pozostanie w domu na obserwacji.