Przymusowe szczepienia przeciwko COVID-19 mogłyby doprowadzić do poważnego zaognienia sytuacji, co w konsekwencji przełożyłoby się negatywnie na cały proces szczepień. To oznacza, że takie działanie przyniosłoby więcej szkody niż pożytku – powiedział w poniedziałek szef KPRM Michał Dworczyk.
Podczas posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego Dworczyk powiedział, że nie ma żadnych decyzji co do szczepień obowiązkowych. Dodał, że z analiz i badań rządu wynika, że przymus szczepienny przeciwko SARS-CoV-2 byłby ograniczony do wąskich grup zawodowych, wśród których są nieprzejednani przeciwnicy szczepień. Próba zmuszenia ich do zaszczepienia się bądź próba ograniczenia dostępu do zawodu mogłyby doprowadzić do poważnego napięcia, stąd decyzja o długofalowym i długoterminowym podejściu edukacyjnym do Polaków, żeby przekonać ich do szczepień.
Szef kancelarii premiera, zapytany o decyzję w sprawie szczepienia przeciwko COVID-19 dzieci do lat 12, odpowiedział, że cały czas nie ma decyzji w tej kwestii i rekomendacji.
Dodał też, że "nie ma decyzji dotyczącej szczepienia seniorów trzecią dawką. W tej chwili jest tylko grupa osób zakwalifikowanych do tego szczepienia, licząca ok. 200 tys. osób, które mają problemy z odpornością. Innych decyzji w tym zakresie nie ma".
– Mamy do czynienia z sytuacją, w której wyczerpał się ten naturalny zasób osób przekonanych do szczepień bądź takich, które stosunkowo prosto dzięki kampanii informacyjnej i profrekwencyjnej można było do szczepień przekonać. Teraz są realizowane długofalowe kampanie edukacyjne, ale one nie przynoszą efektów z miesiąca na miesiąc – poinformował.
Dworczyk podkreślił, że nie ma żadnych zmian ani żadnego nagłego przyspieszenia w realizacji szczepień w Polsce. – Szczepienia są realizowane cały czas w oparciu o sieć punktów przede wszystkim populacyjnych, którą stworzyliśmy i która działa – zaznaczył.
– W poniedziałek liczba szczepień przekroczyła 36,4 mln, a liczba osób w pełni zaszczepionych wynosi 18,9 mln. W przeliczeniu na 100 mieszkańców wynik ten podobny jest do Węgier, Grecji czy Czech – podsumował szef KPRM.