Już od kilku dni brakuje miejsc w szpitalach zakaźnych, zwiększenie bazy łóżek dla pacjentów z Covid-19 to ruch konieczny i potrzebny. Dr hab. n. med. Ernest Kuchar ocenia, że to „ostatni dzwonek" na działanie.
W poniedziałek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 2006 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Z powodu Covid-19 zmarło 29 chorych. Rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz zapowiedział, że jeszcze w poniedziałek zapadnie decyzja w sprawie zwiększenia bazy łóżek dla pacjentów z koronawirusem. Poinformował ponadto, że w najbliższych tygodniach można się spodziewać decyzji o szybszym wprowadzeniu zapowiadanych obostrzeń w strefach z ograniczeniami.
Zdaniem specjalisty chorób zakaźnych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego dra hab. n. med. Ernesta Kuchara zwiększenie bazy łóżek to „ruch na ostatni dzwonek".
– Od kilku dni już brakowało miejsc w szpitalach zakaźnych, potrzebna była pilna reakcja. Tak naprawdę prawie każde łóżko na oddziałach ogólnointernistycznych czy ogólnopediatrycznych można przekształcić w izolatkę. Jesteśmy w sytuacji pandemii, to jest sytuacja nadzwyczajna – wskazał dr Kuchar.
Podkreślił, że choroba przenosi się przede wszystkim drogą kropelkową, przez kontakt z drugim człowiekiem, dlatego standardowe środki ochrony wystarczają do jej ograniczenia.
– Pamiętajmy, że chory zaraża przez pierwsze dwa dni przed wystąpieniem objawów i 5-6 dni po ich wystąpieniu, czyli mówimy łącznie o 7-8 dniach. Chodzi o to, że przy podstawowej wiedzy epidemiologicznej i dobrej woli można zorganizować miejsca pobytu dla chorych, również na oddziałach, które z nazwy nie są zakaźnymi. Jest to konieczność w sytuacji, w której liczba chorych przekroczyła możliwości oddziałów zakaźnych – zaznaczył i ocenił, że i ocenił, że przy takiej dynamice nowych zakażeń system może wytrzymać maksymalnie miesiąc.
– Jeśli dojdzie do masowych zakażeń wśród lekarzy i pracowników ochrony zdrowia, to wtedy będzie już tragicznie – dodał dr Kuchar.