Nikt nie ma wątpliwości. Bez tego człowieka nie byłoby legendarnego bohatera Jana Karskiego, o którym mówi dziś cały świat. Gdyby nie on, formacja o siedemnaście lat młodszego Jana, któremu zastępował ojca, wyglądałaby zapewne inaczej. Pułkownik Marian Kozielewski, bohater Rzeczypospolitej. Dziś przypada 120. rocznica jego urodzin.
Urodził się 6 września 1897 roku w Łodzi jako najstarszy syn Stefana i Walentyny (z domu Burawskiej) Kozielewskich. Rodziny o pięknych tradycjach patriotycznych, zarówno po mieczu, jak i kądzieli. Jako szesnastolatek uciekł z domu, by przyłączyć się do Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego.
W sierpniu 1915 roku został ranny w boju i trafił do szpitala. Wzięty do niewoli pracował w kopalni węgla w Saksonii do grudnia 1916 roku, kiedy zwolniono go ze względu na stan zdrowia. Powróciwszy do kraju natychmiast stawił się do służby legionowej.
Po kryzysie przysięgowym w lipcu 1917 roku został osadzony w obozie dla internowanych w Szczypiornie. Znów zwolniony z powodów zdrowotnych, rozpoczął działalność w POW i był kolejno dowódcą sekcji, plutonu i kompanii oraz komendantem lokalnej organizacji POW w Rogowie pow. Brzeziny. W listopadzie 1918 roku uczestniczył w opanowaniu dworca kolejowego Łódź-Fabryczna, nieopodal kamienicy przy ulicy Kilińskiego 71, gdzie mieszkała rodzina Kozielewskich.
Po krótkiej służbie w 28 Pułku Piechoty Strzelców Kaniowskich, został skierowany do powstających organów bezpieczeństwa Rzeczypospolitej. Od lipca 1919 roku służył w Policji Państwowej. W wojnie z bolszewikami 1920 roku dowodził kompanią ochotniczego Policyjnego 213 Pułku Piechoty. Następnie, do wiosny 1923 roku, zaangażowany był w organizację służby ochrony granic na Wileńszczyźnie.
Dalej służba wiodła przez kierowanie powiatowymi komendami policyjnymi w Radomsku, Włoszczowej i Szydłowcu oraz nowogródzką komendą wojewódzką i następnie od 1931 roku Komendą Wojewódzką PP we Lwowie. Po zabójstwie, w czerwcu 1934 roku ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego, podinspektor Marian Kozielewski - na żądania marszałka Józefa Piłsudskiego - przeniesiony został na stanowisko komendanta Policji Państwowej Miasta Stołecznego Warszawy.
Tu wykazał się wielkimi talentami organizacyjnymi i wprowadzaniem w polskiej policji rozwiązań służb zachodnioeuropejskich. Przewidywany był nawet jego awans na komendanta głównego PP, czemu stanęła na przeszkodzie śmierć Józefa Piłsudskiego i nowa konstelacja polityczna, jaka się wyłoniła w Warszawie.
W kampanii wrześniowej 1939 roku bohatersko bronił stolicy. Wypełniając postanowienia aktu kapitulacji, jaki podpisało 27 września 1939 roku dowództwo obrony Warszawy i na kategoryczne „życzenie” prezydenta miasta Stefana Starzyńskiego, komendant Marian Kozielewski wraz ze swym korpusem pozostał na stanowisku przechodząc pod nadzór okupacyjnej administracji niemieckiej z zastrzeżeniem użycia polskiej policji tylko do spraw porządkowych.
Na ostatniej odprawie z podległymi sobie funkcjonariuszami w sposób jednoznaczny nakreślił powinności formacji w nowych warunkach mówiąc, że będzie ona organizacją sabotującą zarządzenia niemieckie wymierzone przeciwko społeczeństwu polskiemu, uprawiającą dywersję i walczącą z okupantem.
Pułkownik Kozielewski, realizując nakreślony program działania, zgodnie z zapowiedzią, rozpoczął organizowanie konspiracyjnych struktur w ramach policji. Stworzona przezeń organizacja nosiła kryptonim Firma Asekuracyjna POL. W październiku 1939 roku za pośrednictwem znanego mu osobiście byłego ministra spraw wewnętrznych Mariana Borzęckiego podporządkował się Centralnemu Komitetowi Organizacji Niepodległościowych, uznając go za reprezentację Rządu RP na Uchodźstwie.
Zaprzysiągł w Podziemiu młodszego brata, podporucznika Jana Kozielewskiego, który dotarł do okupowanej stolicy po ucieczce z niewoli sowieckiej i niemieckiej. Zarekomendował Jana - Marianowi Borzęckiemu.
W grudniu 1939 roku bracia Kozielewscy przygotowali pierwszy raport o sytuacji w okupowanej Polsce, jaki przekazali paryskiemu rządowi Władysława Sikorskiego przez dyplomatę jugosłowiańskiego. W ślad za tym, Jan Kozielewski wyruszył zimą 1940 roku ze swą pierwszą misją.
7 maja 1940 roku pułkownik Marian Kozielewski wraz z kilkudziesięcioma podległymi sobie oficerami został aresztowany i osadzony na Pawiaku. W sierpniu, w pierwszym transporcie, został wywieziony do obozu w Oświęcimiu.
Zwolniony dzięki zabiegom konspiracyjnym i ogromnemu zaangażowaniu żony Jadwigi w maju 1941 roku powrócił do Warszawy i z marszu przystąpił do służb policyjnych Państwa Podziemnego - Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa (PKB), zostając ich komendantem głównym. Stworzył ich krajową, sprawnie funkcjonującą strukturę.
W wyniku intryg wewnętrznych w Delegaturze Rządu na Kraj związanych z ambicjami Polskiego Stronnictwa Ludowego i nieustannym mieszaniem się w kompetencje PKB, z końcem listopada 1943 roku, komendant złożył rezygnację. Jego miejsce zajął cywil wskazany przez PSL.
Marian Kozielewski pozostawał beż przydziału. Po wybuchu Powstania Warszawskiego zgłosił się na ochotnika. W szturmie PAST-y został dwukrotnie trafiony przez niemieckiego snajpera wynosząc z ognia rannego kilkunastoletniego powstańca.
Pułkownik ocalał przeżywając m.in. ostrzał artyleryjski szpitala powstańczego, gdzie trafił ranny. Odnalazła go żona. Po upadku powstania Kazielewscy trafili do Pruszkowa. Potem ukrywali się w Szydłowcu u rodziny Jadwigi na fałszywych papierach.
Zadenuncjowani przez sąsiadów, wiosną 1945 roku, wyjechali to Łodzi tuż przed aresztowaniem przez bezpiekę nowej władzy nadanej z Moskwy. W Łodzi, Marian Kozielewski przez pewien czas prowadził sklep drogeryjno-chemiczny. Kiedy jego tożsamość został ujawniona, bezpieka i NKWD dokonały najścia sklepu, szczęśliwie podczas nieobecności Kozielewskiego. Od tego czasu ukrywał się.
Po brawurowej akcji został wywieziony do Berlina, a tam przerzucony do amerykańskiej strefy okupacyjnej. Wstąpił do służby w Polskich Kompaniach Wartowniczych i trafił do Francji. Za sprawą młodszego brata Jana, Marian wraz żoną, która do niego dotarła po ucieczce z kraju, trafili w 1948 roku do Kanady.
Tam pod Montrealem prowadzili farmę rolniczą. Ostatecznie dzięki zabiegom Jana Karskiego, wówczas już profesora Georgetown University, Marian i Jadwiga Kozielewscy otrzymali azyl polityczny i stały pobyt w Stanach Zjednoczonych.
Do Waszyngtonu przybyli w 1960 roku. Pułkownik Marian Kozielewski nie przyjął jednak - ku powszechnemu zdumieniu Amerykanów - rządowego zasiłku przyznawanego uchodźcom politycznym i weteranom II wojny. Przyjął posadę pracownika ochrony Corcoran Gallery w Waszyngtonie. Z niewielkich zarobków co miesiąc przygotowywał paczki z pomocą dla swoich towarzyszy broni w Polsce.
8 lipca 1964 roku, podczas służby nocnej w galerii, popełnił samobójstwo. W pożegnalnym liście zadysponował wszystko, co po nim zostało tym, którym dotąd pomagał w Polsce.
Jan Karski pochował brata na waszyngtońskim cmentarzu Góry Oliwnej. Tam spoczywa do dziś. Sam spoczął obok w lipcu 2000 roku w identycznym grobie i pod takim samym nagrobkiem.
Pułkownik Marian Kozielewski, czterokrotnie odznaczany Krzyżem Walecznych, czterokrotnie ranny w boju, był nie tylko wybitnym oficerem i dowódcą. Pozostaje kwintesencją polskiego patriotyzmu, narodowej dumy i honoru.
Pośmiertne szlify generalskie należą się Mu niemniej niż jego bratu. Którego do takiej godności sam stworzył.