To był historyczny szczyt w Singapurze. Jakie ustalenia poczynili we wtorek prezydent USA Donald Trump i przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un?
Jak powiedział na konferencji prasowej Donald Trump, Stany Zjednoczone i Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna zadeklarowały, że wypracują nowe relacje i będą pracować na rzecz pokoju na Półwyspie Koreańskim. KRLD ma poza tym dalej wdrażać program denuklearyzacji oraz współpracować z USA w zakresie więźniów i jeńców wojennych.
Pojawiła się też zapowiedź, że Stany Zjednoczone „zamrożą” amerykańskie ćwiczenia wojskowe prowadzone wspólnie z Koreą Południową.
– Mało kto spodziewał się, że może dojść do sytuacji, w której przywódcy Stanów Zjednoczonych i Korei Północnej spotykają się twarzą w twarz – komentuje Sylwia Szyc, doktorantka w Instytucie Historii UMCS, zajmująca się m.in. historią Korei Północnej.
–Szczególnie, że strona północnokoreańska po 1989 roku wypuszczała przekaz jedynie do Chin lub krajów zaprzyjaźnionych. Ale do tej deklaracji trzeba podchodzić bardzo ostrożnie, chociażby z tego względu, że jest ona ogólna. Ze względu na delikatną sprawę, której ona dotyczy, media i obserwatorzy jej nie krytykują, ale musimy poczekać z ocenami, czy to spotkanie uda się przerodzić w rzeczywiste działania. Spotkanie pokazało, że są szanse na porozumienie, dlatego powinniśmy być dobrej myśli. Znamienne jest to, że nastąpił przełom w prowadzeniu polityki zagranicznej przez reżim północnokoreański – dodaje.
Singapurski szczyt z udziałem Donalda Trumpa i Kim Dzong Una komentował też na gorąco prof. Waldemar Jan Dziak, koreanista, wykładowca kilku polskich wyższych uczelni, m.in. Collegium Civitas i Akademii PISM, autor książek na temat Chin i Korei Północnej.
– Kim Dzong Un niewątpliwie chce zmiany, ale nie dlatego, że zakochał się w zmianie – mówił prof. Dziak, gość Renaty Kim w programie „Newsweek Opinie”. – On musi to zrobić dlatego, że ma świadomość (...), że świat strasznie odskoczył. Korea Północna, mimo że jest wielkim mocarstwem nuklearnym, to jest to jednak parias społeczności międzynarodowej, dyplomatyczny żebrak, kraj ekonomicznie słaby, na poziomie krajów afrykańskich. Dzisiaj wszyscy są zaskoczeni, że w zasadzie „z wielkiej chmury mały deszcz”. Wydano oświadczenie o gotowości do dialogu, do rozmów, ale ważniejsze jest to, co się wydarzyło obok tego oświadczenia. Donald Trump jest bardzo zadowolony, więc zakładamy, że Kim mu coś obiecał – stwierdził ekspert.
Prof. Dziak zauważył też, że do szczytu w Singapurze doszło głównie ze względu na mocne poparcie polityczno-dyplomatyczne Chin dla północnokoreańskiego przywódcy. – W ciągu bardzo krótkiego czasu Kim Dzong Un aż dwukrotnie spotkał się z Xi Jinpingiem (sekretarzem generalnym Komunistycznej Partii Chin – dop. red.). Oni mu powiedzieli, że ma rozmawiać, że rokowania z Koreą Południową i USA to dobry pomysł – przyznał.
Według eksperta rozbrojenie nuklearne Korei Północnej jest możliwe ze względu na zgodę największych mocarstw: Rosji, Stanów Zjednoczonych, Chin i Japonii. Ze strony Pekinu ma istnieć również obawa, że Koreańczycy z Północy spowodują katastrofę nuklearną na terenie poligonu doświadczalnego, oddalonego 70 km od chińskiej granicy.