Firma zajmująca się sprzedażą w Polsce legalnych zamienników narkotyków żąda wielomilionowego odszkodowania. Chodzi o nalot policji na magazyny firmy, który według jej przedstawicieli był bezprawny.
W piątek policja zrobiła nalot na poznańskie magazyny firmy. Funkcjonariusze dostali cynk, że dopalacze są wywożone po to, by ukryć towar. Domański twierdzi, że to nieprawda.
- Zatrzymanie zostało dokonane z naruszeniem przepisów procedury karnej - mówi Domański. Twierdzi, że policjanci, którzy przyjechali do magazynów, tylko się wylegitymowali, ale nie powiedzieli, jaki jest cel ich wizyty. Według Domańskiego dopiero o godz. 1 w nocy przedstawiono nakaz przeszukania, ale i tak nie było w nim słowa, dlaczego policja zatrzymuje towar.
W ubiegłym tygodniu kontrolowany był też sklep z dopalaczami w Lublinie. Wkroczyli tam pracownicy skarbówki, którzy sprawdzali, czy sklep działa zgodnie z prawem.