Na początku maja starożytną świątynię odwiedził pewien chiński turysta, który, zbulwersowany napisem sporządzonym po chińsku na płaskorzeźbie, sfotografował go, a zdjęcie zamieścił w ostatni piątek na chińskim portalu społecznościowym Weibo.
Tłumaczył, że gdy zobaczył napis, był tak zawstydzony, że chciał się zapaść pod ziemię. "Powiedziałem egipskiemu przewodnikowi, jak bardzo mi przykro" - mówił.
Od piątku internauci przekazali fotografię dalej ponad 90 tys. razy; doczekała się ono ponad 18 tys. komentarzy.
Bardzo szybko internauci ustalili tożsamość Dinga Jinhao, który będąc na wakacjach w Egipcie postanowił uwiecznić swoje nazwisko na bezcennym, liczącym 3,5 tysiąca lat zabytku. Wandalem okazał się 15-letni uczeń szkoły średniej w mieście Nankin, we wschodnich Chinach.
Internauci dokonali nawet ataku hakerskiego na stronę internetową szkoły podstawowej Dinga, gdzie odwiedzającym wyświetlał się komunikat "Ding był tutaj".
Z oficjalnymi przeprosinami "do Egipcjan, a także do tych, których w Chinach zakłopotała ta sprawa", za pośrednictwem lokalnej gazety "Modern Express" wystąpiła w sobotę matka chłopaka; dodała, że syn bardzo przeżywa konsekwencje swego wybryku sprzed kilku lat.
Dziennikarz "Modern Express" mówi, że rodzina nastolatka musiała w ostatnim czasie przenosić się z miejsca na miejsce, żeby ukryć się przed tłumem reporterów. (PAP)