Po 63 latach ze ściany budynku przy ulicy Komorowickiej 122 w Bielsku-Białej zniknął napis "Nie kupuj u tego Żyda”.
- Mojego dziadka Saul, który do wojny mieszkał w Bielsku, nie mogłem oderwać od Internetu, tak się tym przejmował. Jak się okazało, że napis zniknął, dziadek cieszył się jak dziecko - mówi Michael Sachs, prawnik z Manhattanu.
Bielski radny miejski Janusz Okrzesik tłumaczy, że było to takie specyficznie polskie kuriozum - antysemityzmu bez... Żydów.
Posługiwanie się ich imieniem nie dlatego, że gdzieś są i realnie "przeszkadzają”, a po to, żeby nazywając Żydem Polaka, obrazić go, zaszkodzić mu i dopiec.
- W ubiegły piątek zauważyłam, że napisu już nie ma - relacjonuje mieszkanka domu Maria Jura. - Nie wierzyłam własnym oczom, bo zabiegaliśmy o to od 2003 roku. Samego momentu zamalowywania nie widziałam. Kompromitujący napis pokryto czerwoną farbą.
Przewodnicząca Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Bielsku-Białej Dorota Wiewióra dodaje: Dobrze, że ten skandal mamy już za sobą. Źle, że trzeba było interwencji krajowych i zagranicznych mediów.
Przy okazji dziękuje także "Dziennikowi Wschodniemu”, który zajął się sprawą się jako jeden z pierwszych.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że znacznego przyśpieszenia akcji usuwania napisu mógł nadać pochodzący z Bielska-Białej prezydencki minister Mariusz Handzlik.
Na ten wariant może wskazywać fakt, że w rzecznik UM Tomasz Ficoń zapowiadał sprowadzanie do Bielska-Białej specjalnej aparatury do czyszczenia graffiti, co miało potrwać, a ostatecznie wybór padł na szybki sposób: farba i pędzel.