Posłowie czasem proponują jej wyjście na kawę czy do restauracji, komplementują. Ale Joanna Mucha nie chce być odbierana przez pryzmat urody. I nie lubi być nazywana pierwszym cudem Tuska.
Onet.pl: Okrzyknięto Panią "pierwszym cudem Tuska"? Jak Pani myśli, dlaczego?
Joanna Mucha: To raczej złośliwość wobec premiera niż pozytywna reakcja na moją osobę. To określenie, którego na wszelkie możliwe sposoby staram się unikać.
Jest Pani bardzo atrakcyjną kobietą - nie tylko na standardy sejmowe. Na to Pani nic nie poradzi.
Nie przepadam za tym, gdy postrzega się moją działalność w Sejmie przez pryzmat wizerunku. Zostałam posłanką dlatego, że mam konkretną wiedzę, umiejętności, doświadczenie oraz chęć działania. Wybory parlamentarne to na szczęście nie jest konkurs piękności. Nie znalazłam się w Sejmie ze względu na wygląd.
Gdy już znalazła się Pani w Sejmie koledzy-posłowie dawali odczuć, że jest Pani atrakcyjną kobietą?
Zdarzały się takie sytuacje, choć moi koledzy z klubu mówią mi nieraz, że w naturalny sposób stwarzam barierę, wymuszam zachowanie dystansu.
A na czym polegały "takie sytuacje"?
Posłowie proponowali mi wyjście na kawę czy do restauracji, prawili komplementy. Ale wbrew temu, co Pan może sugerować, nie zdarzało się to często.
To dotyczyło posłów wszystkich klubów?
Raczej tak.
A posłowie której partii najlepiej prawią komplementy?
Przynależność partyjna nie ma w tym przypadku znaczenia. W każdym klubie są mężczyźni z którymi można ciekawie porozmawiać na tematy nie tylko polityczne. To po prostu interesujący ludzie.
A kto jest takim interesującym mężczyzną w PiS?
(chwila namysłu) Nie odpowiem na to pytanie. Mogłabym komuś wyświadczyć "niedźwiedzią przysługę".
Posłanka PO nie może powiedzieć o pośle PiS, że jest interesującym mężczyzną?
Lepiej nie. W świecie polityki błahostka potrafi czasem przeistoczyć się w poważny problem. Nie ma potrzeby kusić losu.
A kto jest najprzystojniejszym posłem?
(śmiech) Na to pytanie też nie mogę odpowiedzieć. Tabloidy zrobiłyby z tego wielki temat. Już widzę tytuł: Mucha podkochuje się w pośle X. Zostawmy już ten temat.
Pani koleżanki partyjne nigdy nie były zazdrosne, że budzi Pani zainteresowanie mężczyzn?
Nigdy nie spotkałam się z żadną oznaką zazdrości czy zawiści. To niepoważne. Przecież nie jesteśmy w Sejmie po to, żeby się podobać mężczyznom, tylko po to, żeby pracować.
(Polityka - red.) to ciekawy świat? Intrygi, kłamstwa, pustosłowie… Polubiła to Pani?
Wiem, że Polacy nie mają najlepszego zdania o posłach, ale polityka to nie tylko spory i słowne przepychanki. W Sejmie pracuje się nad przepisami, które mają wpływ na życie wszystkich Polaków. To wielkie wyzwanie i wielka odpowiedzialność. Media najczęściej nie pokazują prac komisji, a to właśnie w nich odbywa się merytoryczna praca. Jest wielu posłów, którzy są świetnie przygotowani, mają dużą wiedzę i wykonują w komisjach mrówczą pracę. Ten świat jest mi o wiele bliższy niż "wielka" polityka.
W polskiej polityce powinno być więcej kobiet?
Na pewno wyszłoby to parlamentowi na dobre. Kobiety są bardziej merytoryczne. Skupiają się na pracy, na rozwiązywaniu problemów, a nie na rywalizacji…
A uroda pomaga w tym męskim świecie?
Często powtarzam, że uroda otwiera pierwsze drzwi, ale zamyka drugie. Muszę udowadniać, że moja powierzchowność nie jest wszystkim, czym dysponuję. Że oprócz niej mam także wiedzę i poglądy. Wszyscy znamy ten stereotyp: ładna, więc pewnie głupia. Taki sposób myślenia jest niestety bardzo powszechny. W zestawieniu z nim uroda wcale nie jest atutem.
Na pewno jednak nie przeszkadza w politycznej karierze. Maria Carfagna, minister do spraw równouprawnienia w rządzie Silvio Berlusconiego czy Rama Yade, francuska sekretarz stanu ds. praw człowieka są znane w całej Europie bynajmniej nie z powodu swojej merytorycznej działalności.
Cóż, media mają swoje prawa i czasami skupiają się tylko i wyłącznie na wizerunku danej osoby. Staram się być postrzegana przede wszystkim jako rzetelna, kompetentna posłanka. Nie jestem maskotką.
A Pani sama uważa się za atrakcyjną kobietę?
Po pierwsze, w kategoriach innych niż uroda definiuję atrakcyjność. Po drugie, nie mnie to oceniać.
To może na koniec powie nam jednak Pani, kto jest najbardziej przystojnym posłem?
Nie powiem. Nie chciałabym oceniać nikogo przez pryzmat jego wizerunku (śmiech).
Więcej w portalu Onet.pl