Uczeń miał dostać w twarz od nauczyciela wychowania fizycznego po tym, jak wbiegł w niego na korytarzu. Świadkowie zdarzenia potwierdzają wersję ucznia, natomiast dyrektorka szkoły miała stanąć po stronie wuefisty. Dlaczego?
„Odruch, nad którym nie panowałem”
Do zdarzenia doszło pod koniec przerwy na korytarzu szkolnym. – Skończyła się przerwa, zadzwonił dzwonek. Droczyliśmy się jeszcze z koleżanką i pobiegłem do klasy. W drzwiach przy sali gimnastycznej zderzyłem się z nauczycielem wychowania fizycznego. Zacząłem go przepraszać, ale po mniej więcej dwóch sekundach dostałem w twarz. W prawy policzek z lewej ręki – opowiada Dorian Kowalczyk.
– Szedłem, byłem odwrócony i wpadł na mnie. Dostałem w okulary. To nie było tak, że to (uderzenie – red.) było celowe, zamierzone, broń boże. To był odruch, nad którym nie panowałem. Nie wiedziałem co się dzieje, miałem łzy w oczach. To było bardzo szybkie, dynamiczne – komentuje nauczyciel wychowania fizycznego.
Choć wszystko wydarzyło się bardzo szybko, to jak pokazuje zapis ze szkolnego monitoringu na korytarzu w tym czasie byli też inni uczniowie. Niektórzy z nich zwróceni w stronę drzwi stali się świadkami zajścia.
– Kiedy się zderzyli byłem przed wejściem na salę. Widziałem jak Dorian wbiegł w wuefistę i trzy razy przeprosił go. Pan popatrzył na Doriana i mu „sprzedał liścia”. Jak go uderzył, to po chwili dotarło chyba do niego, co zrobił – opowiada jeden ze świadków zdarzenia.
Rozmowa u dyrektorki
Po całym zajściu Dorian poszedł na lekcję. Dyrektorka wezwała go na rozmowę po godzinie. Nie zawiadomiła od razu jego matki, a w rozmowie nie brał udział ani pedagog, ani psycholog szkolny.
„Dorian, nie wiem jak to się stało. Nie chciałem cię uderzyć, tylko chciałem się obronić. Dostałeś, moja wina. Przepraszam cię za to”, słychać w rozmowie, która miała się odbyć za zamkniętymi drzwiami.
„Maźnął cię, bo akurat byłeś pod ręką. Nie wiem, czy zrobiłabym inaczej, jakby ktoś na mnie wpadł”, to inny fragment rozmowy.
Matka i ojczym 15-letniego Doriana są zszokowani przebiegiem rozmowy. Według nich, choć chłopiec został uderzony przez nauczyciela, to dyrektorka od początku miała to bagatelizować.
– Dyrektor, osoba na stanowisku zwraca się do ucznia słowami: „Jak pan Mariusz zrobi obdukcję, to będziesz mieć problem facet” – oburza się Anna Kowalczyk, matka Doriana.
Poprosiliśmy dyrektorkę o wyjaśnienie, jak przebiegła rozmowa w gabinecie.
– Zaczęłam od rozmowy z Dorianem. Użył stwierdzenia, że „dostał z liścia”. Podeszłam do niego patrząc, czy nie ma żadnych obrażeń. Nie miał nawet zaczerwienienia. Spytałam go, czy nie potrzebuje pomocy medycznej. Powiedział, że nie – opowiada Henryka Przybyłowicz.
– Pani dyrektor próbowała całą winę zrzucić na mnie. Nie zapytała się o moje zdrowie, o to jak się czuję, czy coś mi się stało. Pytała za to pana od WF-u jak się on czuje i czy coś mu się stało – odpowiada Dorian.
– Może w tej rozmowie popełniłam błąd, może się zagalopowałam, ale miałam zupełnie inną intencję – tłumaczy dyrektor.
Powiązania rodzinne
Choć zapis z kamer jest, to newralgicznego momentu zderzenia chłopca z nauczycielem i uderzenia go w twarz kamery nie zarejestrowały.
Dyrektorka nie zawiesiła nauczyciela w obowiązkach do zakończenia wyjaśnienia całej sprawy, nie uznała też za konieczne by od razu powiadomić rzecznika dyscyplinarnego kuratorium. Okoliczności zdarzenia mieli wyjaśniać nauczyciele, którzy jej podlegali. Rodzina chłopca nagłośniła sprawę w internecie, napisała też skargę do kuratorium i starostwa.
– Pani dyrektor odpowiedziała nam, że powołała zespół, który wyjaśnia sprawę. Sama wyłączyła się z działania w tym zespole, ponieważ istnieją powiązania rodzinne między panią dyrektor, a nauczycielem. Nauczyciel to siostrzeniec pani dyrektor – mówi Janusz Dziarski, starosta wołowski.
– Nie miało to wpływu na przebieg tej sprawy, dlatego że czasem rodzinę się bardziej karze niż innych. W tej sprawie nie stawałam po jego stronie – przekonuje dyrektor.
Do tego zdarzenia doszło w jednej z dolnośląskich szkół. Starosta nie czekając na wyjaśnienia komisji powołanej przez dyrektorkę w szkole powiadomił kuratorium dolnośląskie. Sprawą ma zająć się rzecznik dyscyplinarny.
– Pani dyrektor mając nawet podejrzenie, że doszło do takiego zdarzenia, powinna to bezzwłocznie zgłosić do kuratorium – dodaje Janusz Dziarski.
– Nie powinienem biegać po szkole, nie zaprzeczam że tak było. Wbiegłem w nauczyciela, to moja wina. Ale na pewno nie powinien mnie uderzyć – kończy 15-letni Dorian.