Czy spór o barak z Auschwitz jest wstępem do nowej polsko-żydowskiej "wojny oświęcimskiej” na wzór tej o krzyże stawiane na oświęcimskim Żwirowisku, której kres położył dopiero papież Jan Paweł II?
Jak mówi dyrektor placówki do spraw zbiorów Jacek Nowakowski, jeden z najbardziej zasłużonych dla powstania muzeum, presja ocalonych z zagłady, aby barak pozostał jest bardzo duża.
Ponadto Muzeum Holokaustu twierdzi, że ze względu na wielkość baraku i złożoność jego instalacji, demontaż i transport do Polski przedstawia szczególne trudności. Istnieje nawet duże ryzyko uszkodzenia obiektu.
Dla wielu z nich ten barak jest swoistym sanktuarium, a bagaż emocji i wspomnień, jakie wywołuje trudne do ogarnięcia.
Prosząca o anonimowość ocalała z obozu oświęcimskiego Żydówka z Radomia, dziś już 87-letnia mieszkanka Brooklynu mówi, że barak waszyngtoński to jej "świątynia”, gdzie co roku jedzie się modlić za pomordowanych członków rodziny.
– Nie wierzę, że pan Bartoszewski mógł tak powiedzieć. Wszechmogący nie mógł go opuścić. On jest przecież przyjacielem Żydów. To musi być jakaś prowokacja... Może niemiecka? – zastanawia się.
Niestety wszystko wskazuje na to, że Władysław Bartoszewski istotnie takich słów użył. Z całą pewnością nie są one szczytowym osiągnięciem dyplomacji. Zdecydowanie też nie leżą one w profilu, jaki polityk ten wykreślał swoim działaniem.
Strona polska w liście ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego i stanowisku dyrektora Muzeum KL Auschwitz Piotra Cy-wińskiego prezentuje twarde stanowisko: nie ma mowy, aby barak dłużej pozostawał w Waszyngtonie.
Muzeum Holocaustu nie kwestionuje, że barak został jedynie wypożyczony, ale zwraca uwagę, że umowa mówi o możliwości przedłużania tego stanu. Akcentuje aspekt moralny. Fakt, że ten bardzo symboliczny obiekt muzealny ma ogromne znaczenie dla odchodzącego już pokolenia więźniów KL Auschwitz. Dlatego władze muzeum liczą na rozwiązanie na drodze negocjacyjnej.
Z pewnością jest ono możliwe. Taką szansę daje formuła wypożyczenia wieczystego. Kiedy w 1999 roku, ówczesny dyrektor Muzeum Holocaustu Miles Lerman radził się profesora Jana Karskiego, co ma zrobić, bo okres wypożyczenia 10-letniego się kończy, a barak oświęcimski to jeden z najbardziej znaczących memorabiliów, polski bohater II wojny doradzał, aby od razu wystąpić o wypożyczenie stałe. Obiecywał wesprzeć taką ideę. Zdecydowano się na prośbę o przedłużenie...
Drugie pomocnicze: Czy bez baraku jakoś cierpi ekspozycja w muzeum KL Auschwitz? Trzecie: Czy narastająca awantura pomaga energicznym i zakrojonym na wielką skalę zabiegom władz muzeum oświęcimskiego w gromadzeniu po świecie gwa-rancji finansowych utrzymywania tego miejsca pamięci przez społeczność międzynarodową?
Dyrektor Ligi Przeciw Zniesławianiu (ADL) Abraham Foxman mówi:
- Nie wolno dopuścić do konfliktu, który godziłby w mozolne i wytrwałe budowanie dialogu polsko-żydowskiego. Wszelkie wysiłki, aby temu zapobiec powinny być priorytetem wszystkich, którym ten proces jest nieobojętny.
Na forach internetowych trwa już zażarta dyskusja na temat, o którym wyżej. Jeden z internautów retorycznie pyta, czy "ukoronowaniem” tego niepotrzebnego nikomu konfliktu ma być zaangażowanie "Baracka w sprawę baraka”. Miejmy nadzieję, że to tylko taki sobie żart...