Ksiądz nie zatrzymał się do kontroli, spowodował wypadek, rzucił się z pięściami na policjanta, a na koniec zwyzywał go i zagroził, że zwolni z pracy. Prawdopodobnie był pijany.
Policjanci ruszyli w pościg za oplem. W pewnym momencie na łuku drogi uciekający kierowca stracił panowanie nad autem. Staranował przydrożną barierkę i zjechał do rowu. Funkcjonariusze podbiegli do rozbitego auta, które leżało na lewej stronie. Kierowca zaczął na nich krzyczeć, że go wystraszyli.
Policjanci poczuli od niego alkohol i kazali opuścić pojazd. Kiedy jeden z nich próbował wyciągnąć mężczyznę na zewnątrz, ten zaatakował funkcjonariusza. - Kilkakrotnie uderzył go pięścią w twarz i klatkę piersiową - mówi podkom. Kamil Tomaszczuk z zespołu prasowego podlaskiej policji. - Po krótkiej szamotaninie mundurowi wyciągnęli awanturnika na zewnątrz i założyli mu kajdanki.
39-latek został obezwładniony, ale to nie przeszkodziło mu w wyzywaniu interweniujących policjantów.
- Groził im, że ich załatwi i powołując się na wpływy krzyczał, że nie wiedzą z kim mają do czynienia - mówi Kamil Tomaszczuk. - Podczas przewożenia kierowcy do szpitala w Mońkach kilkakrotnie w trakcie szarpania się uderzał głową w elementy wyposażenia radiowozu, przez cały czas krzycząc i awanturując się.
Mieszkaniec Supraśla nie zgodził się na badanie trzeźwości alkomatem. Dopiero w szpitalu siłą udało się pobrać mu krew do badań na zawartość alkoholu. Jego wynik wykaże, czy kierowca był trzeźwy.
Awanturnikiem okazał się ksiądz pełniący posługę w jednej z białostockich parafii.
Kurier Poranny: Wypadek: Ksiądz uciekał przed policjantami. Zatrzymany rzucił się z pięściami na policjanta.