Publicyści są podzieleni w ocenie kary suspensy, którą na ks. Lemańskiego nałożyła Kuria Warszawsko-Praska. Według prezesa KAI Marcina Przeciszewskiego kapłan zaprzepaścił swą szansę na poprawę; filozof Halina Bortnowska uważa, że ksiądz jest ofiarą mobbingu.
"Uzasadniona"
Według prezesa Katolickiej Agencji Informacyjnej decyzja o ukaraniu kapłana - choć "smutna i pełna dramatyzmu" - jest w pełni uzasadniona. "Ksiądz zasłużył na karę, ponieważ jest ona ewidentnie wynikiem pewnego procesu, który trwał ponad rok, polegającego na tym, że ks. Lemański wykazywał kompletną niesubordynację wobec swojego biskupa diecezjalnego. Zaskarżał do Watykanu dosłownie każdą jego decyzję publicznie manifestując, że z żadną z nich się nie zgadza, podważał nauczanie Kościoła w sprawach bioetycznych itd." - powiedział PAP Przeciszewski.
"W ostatnich kilkunastu tygodniach abp Hoser okazał wyjątkowo ojcowską postawę wobec ks. Lemańskiego - mianował go na kolejną placówkę kościelną, i to bardzo ważną. Ks. Lemański zaprzepaścił swoją szansę. Jak obserwowaliśmy zachowanie arcybiskupa to widzieliśmy prawdziwą chęć przywrócenia normalnych relacji z księdzem i uregulowania jego sytuacji w diecezji; niestety to zostało złamane i odrzucone przez samego zainteresowanego" - przekonywał prezes KAI.
Mobbing?
W ocenie publicystki, filozofa, teologa Haliny Bortnowskiej suspensa nałożona na ks. Lemańskiego jest karą nie tylko zbyt surową, ale i nieuzasadnioną.
"Nie sądzę, żeby ks. Lemański w ogóle zasłużył na karę za swoje postępowanie. Nie podoba mi się w ogóle pomysł karania kogoś za coś, co nie jest przestępstwem. Może mieliśmy do czynienia z nieodpowiednim zachowaniem, z nieposłuszeństwem, ale jest olbrzymia różnica między tym, a przestępstwem, które zasługuje na karę. Księża pedofile całymi latami nie są w ogóle karani, dopóki nie zapadnie wyrok państwowy na przykład" - zauważyła.
Bortnowska przekonywała, że "ks. Lemański od dawna jest ofiarą mobbingu ze strony środowiska wokół księdza arcybiskupa Hosera". "Efektem każdego mobbingu jest w końcu to, że ofiara zaczyna być traktowana jako przyczyna i jako osoba winna całej sytuacji. Ta decyzja jest głęboko niesprawiedliwa, a jednocześnie jest efektem tego, jak ks. Lemański znosił z trudem, długo, cierpliwie takie traktowanie; aż w końcu może posunął się w takiej czy innej wypowiedzi za daleko" - tłumaczyła publicystka.
"On głosił przekonania inne niż środowisko ks. arcybiskupa, to prawda, ale ksiądz arcybiskup nie jest soborem powszechnym" - podkreśliła Bortnowska.
Przeciszewski zauważył, że decyzja o suspensie nie jest definitywna. Jak wyjaśnił, zgodnie z prawem kanonicznym, należy ona do gatunku kar poprawczych, czyli może być zdjęta z kapłana, który "się jej podda, obieca poprawę oraz naprawi szkody, które wyrządził". Gdyby duchowny nie zmienił swojego postępowania kara może trwać dowolnie długo - aż do jej odwołania przez arcybiskupa.
"Sens tej kary jest taki, żeby kapłan, na którego została ona nałożona dokonał rewizji i zmiany swego postępowania; służy ona też trosce o zachowanie jedności kościoła" - przekonywał Przeciszewski. Jak dodał nie widzi szans na uwzględnienie odwołania do Stolicy Apostolskiej, ponieważ "obiektywną rację w tym sporze ma abp Hoser".
Publiczna skrucha
Według prezesa KAI konieczny będzie "jakiś rodzaj publicznej skruchy" kapłana. "To, co będzie z ks. Lemańskim zależy wyłącznie od ks. Lemańskiego" - tłumaczył.
Odmienne zdanie miała Bortnowska. "Naprawdę nie można od żadnego człowieka oczekiwać, że odwoła to, w co wierzy, żeby odzyskać swoje prawa" - powiedziała.
Publicystka wyraziła przekonanie, że ks. Lemański zostanie w stanie duchownym. "Może w kościele też potrzebni są dysydenci? Oni czasem przyczyniają się do poprawy kościoła, do tego, że ludzie zaczynają myśleć bardziej krytycznie i szukać korzeni swojej wiary" - argumentowała.(PAP)