Prokurator wojskowy Mikołaj Przybył przyznał, że chciał popełnić samobójstwo, ale źle wymierzył, bo - jak twierdzi - ktoś próbował wejść do pokoju
Dodał, że bronił honoru ludzi, których znał i którzy świetnie pracują. Chciał też, aby prokuratura przetrwała i to pod dowództwem gen. Parulskiego.
Prokurator dodał, że na jego krok miały wpływ sprawy, które prowadził. - Jedne z najpoważniejszych, jeżeli chodzi o kwestie finansowe w Wojsku Polskim. To one spowodowały bezpośredni nacisk na to, żeby przyspieszyć kroki w kierunku likwidacji prokuratury wojskowej - powiedział PAP Przybył.
- Mogłem pogodzić się z tym, że demolowali mi samochód, że odkręcono mi koła chcąc, bym się zabił. Wiem, że za moją głowę była nagroda miliona złotych. Mogłem się pogodzić z tym, że zabito mi psa. Nie mogłem się pogodzić z bezpodstawnym atakiem, z zarzucaniem nam nieprawidłowego lub bezprawnego działania - dodał Przybył.
Prokurator zostanie w szpitalu kilka dni. W poniedziałek wieczorem przeszedł zabieg chirurgiczny w związku z raną postrzałową. Zabieg trwał około godziny.