Są podstawowym zabezpieczeniem każdego śmigłowca Mi-17. Od startu aż do lądowania bacznie obserwują okolice. Bez strzelców pokładowych żaden wylot w Afganistanie nie jest niemożliwy.
Przygotowania przed wyjazdem na misje są czasochłonne. Oprócz standardowych badań, każdy przyszły strzelec przechodzi szkolenie teoretyczne, doskonali na poligonie strzelanie nocne i dzienne.
Zaraz po przylocie do Afganistanu, przechodzą kolejne treningi. Wszystko po to, by w momencie, gdy już usiądą w śmigłowcu, byli jak najlepiej przygotowani.
Trening to jedna sprawa, liczy się także charakter. – To musi być osoba odporna na stres, która błyskawicznie potrafi ocenić sytuację, ma refleks – wyliczają strzelcy jednym tchem.
Afganistan, zwłaszcza jeśli chodzi o warunki geograficzne, potrafi dać się we znaki. Liczne wzgórza, skały i gwałtowne zmiany pogody utrudniają pracę nie tylko pilotom.
Strzelcy przyznają, że najtrudniejszym terenem, gdzie lądują, jest Zanakhan.
To miejscowość położona na północny wschód od Ghazni. Obserwację utrudniają im fatalne warunki geograficzne: jest mało miejsca do lądowania, Zanakhan położone jest w malutkiej dolinie, którą otaczają wysokie góry.
Pogoda zmienia się tu jak w kalejdoskopie. Zanakhan jest również miejscem niebezpiecznym ze względu na zwiększoną działalność rebeliantów.
Podstawowym wyposażeniem każdego strzelca pokładowego w załodze Mi-17 jest karabin maszynowy PK kaliber 7.62 mm. Gdy zauważy coś niepokojącego, podaje meldunek do dowódcy załogi.
Ten podejmuje decyzję o dalszych działaniach. W momencie gdy śmigłowiec zostanie ostrzelany, zgodnie z prawem użycia broni, może odpowiedzieć ogniem. Strzelców w „siedemnastkach” jest kilku, a ich liczba zmienia się w zależności od zadań, jakie załoga śmigłowca ma do wykonania.