W historycznym i symbolicznym miejscu zwanym Cytadelą Dawida w Jerozolimie prezydent Andrzej Duda odznaczył Orderem Orła Białego byłego ambasadora Izraela w Polsce i byłego przewodniczącego Knesetu prof. Szewacha Weissa.
– Jest Pan Profesor synem narodu żydowskiego i polskiej ziemi – mówił prezydent zwracając się do prof. Weissa. Jak dodał: – Jest Pan wielkim patriotą państwa izraelskiego, ale jednocześnie nigdy nie zapomniał pan o ziemi, która była pana matką.
Szewach Weiss otrzymał najwyższe polskie odznaczenie „w uznaniu znamienitych zasług w działalności na rzecz pogłębiania przyjaznych oraz wszechstronnych relacji pomiędzy Rzeczpospolitą Polską a Państwem Izrael”.
W emocjonalnym wystąpieniu po akcie dekoracji prezydent mówił m.in.: – Bardzo Panu Profesorowi dziękuję za te wszystkie lata, które – można powiedzieć – zaczęły się kiedyś, kiedyś, kiedyś w II Rzeczypospolitej, w Borysławiu. Gdy Pan Profesor, wtedy mały Szejwach, urodził się na polskiej ziemi. I gdy dzisiaj zastanawiałem się, jakie słowa powinienem wypowiedzieć, patrząc na Pana Profesora i patrząc na życie Pana Profesora, pomyślałem sobie, że jest Pan Profesor synem narodu żydowskiego i polskiej ziemi. Może to właśnie najlepiej oddaje, kim Pan Profesor jest.
Bo jest Pan Profesor z całą pewnością wielkim patriotą Izraela, wielkim patriotą państwa izraelskiego. Również jako długoletni polityk, jako przewodniczący Knesetu, jako ten, który zasiadał w Knesecie przez 18 lat.
Ale równocześnie nigdy nie zapomniał Pan o tej ziemi, która w sensie przenośnym – chyba w Pana Profesora pojęciu również – była Pana matką, wydała Pana Profesora na świat. A potem też na tej ziemi w trudnych czasach, dramatycznych, straszliwych, które na niej nastały, Pan Profesor z rodziną ocalił życie – także dzięki pomocy, życzliwości i odwadze sąsiadów, przyjaciół.
W tym właśnie tego słowa rozumieniu Rzeczypospolitej Przyjaciół, o której tyle razy mówiłem – dzięki pomocy najpierw kobiety Ukrainki, później polskiego małżeństwa górali, później sąsiadki, która wraz z synem uchowała rodzinę Pana Profesora, wtedy jeszcze jako małego chłopca.
I później, gdy Pan Profesor opuścił Polskę, udając się z rodziną poprzez Włochy do Izraela, do państwa, które wtedy tworzyło się w zasadzie dopiero jako ostoja dla tych Żydów, którzy zdążali tam ze wszystkich stron, tych, którzy przeżyli Zagładę – to myślę, że gdzieś w głębi duszy ta myśl o Polsce, o ziemi, na której Pan Profesor się narodził, zawsze pozostawała.
Kiedy Pan Profesor tutaj wrócił jako przedstawiciel państwa Izrael, jako ambasador Izraela w Polsce, dało się od razu odczuć – pamiętam tamten czas bardzo dobrze, przecież to nie było tak dawno – że ten ambasador to człowiek życzliwy Rzeczypospolitej, życzliwy Polakom.
I później była dalsza praca Pana Profesora na niwie dyplomatycznej, już po zakończeniu tej oficjalnej służby ambasadorskiej. Mógłbym powiedzieć, że w jakimś sensie Pan Profesor stał się ambasadorem Rzeczypospolitej Przyjaciół, Rzeczypospolitej takiej, jaką Pan Profesor pamiętał, i takiej, jaką chciałby, żeby była i – co najważniejsze – był Pan, i jest Pan, Panie Profesorze, i wobec Polski, i wobec Polaków, tym Sprawiedliwym przed Narodami Świata, za co Panu ogromnie chciałem w imieniu Rzeczypospolitej podziękować.
Zawsze mówił Pan prawdę, także o tych momentach trudnych, ale mówił Pan tę prawdę w taki sposób, żeby ją powiedzieć, a zarazem nikogo nie zranić. Ale przede wszystkim zawsze była to prawda – i za to Panu Profesorowi ogromnie dziękuję, bo ta prawda często broniła i Rzeczypospolitej Przyjaciół, i Polaków jako narodu.
Przy czym mogę powiedzieć, że w tym sensie właśnie z racji samej postaci, znamienitości i wielkich zasług dla Izraela, także tych politycznych, a jednocześnie przynależności do narodu żydowskiego, te słowa Pana Profesora były tak wiarygodne, że nieobalalne. I stąd ta wielka zasługa dla Polski, którą ogromnie cieszę się, Panie Profesorze, że mogę dzisiaj docenić, dziękując i prosząc o jeszcze. Proszę, żeby Pan Profesor kontynuował tę misję zgodnie ze swoim przekonaniem i zgodnie ze swoim sumieniem.
Dziękując, profesor Szewach Weiss podkreślał:
– To, że jesteśmy tu w Jerozolimie, że pan prezydent zdecydował nadać mi to bardzo ważne odznaczenie właśnie tutaj, to jest bardzo wzruszające i symboliczne. Dla Żydów Izrael i Jerozolima to było to samo. Modląc się na całym świecie, modlili się w kierunku tej naszej wiecznej stolicy, nawet w ostatnich sekundach życia, nawet w komorach gazowych, w cieniu śmierci, przy tych grobach, które zmuszeni zostali kopać dla samych siebie i swoich rodzin, modląc się do Boga, aby pomógł.
Mówił o swoich związkach z Polską, w której przyszedł na świat, w której żył szczęśliwie, w której dosięgnął go horror Holocaustu, ale w której również przeżył ratowany przez Polaków. Przypominał o wielowiekowych związkach polsko-żydowskich oraz o twórczym i owocnym uczestnictwie Żydów w polskiej historii i rzeczywistości.
– Ta nagroda jest dla tych, którzy dodali jakąś cegiełkę. To nie była zwyczajna sprawa – zauważał. Przypominał jednak, że tragicznym paradoksem była „plama krwi żydowskiej, jaka rozlała się na ziemiach polskich”, bowiem „Niemcy, faszyści, hitlerowcy tam stworzyli tę fabrykę śmierci, na polskich ziemiach”.
Myśleć trzeba jednak pozytywnie i pamiętając o historii spoglądać i odważnie kroczyć w przyszłość. Dla wspólnej dobrej przyszłości polsko-żydowskiej i polsko-izraelskiej alternatywy nie ma – podkreślił.
Podziękował także za order w imieniu wszystkich izraelskich ambasadorów, jacy pełnili w Polsce misję przed nim i po nim.
Wśród pierwszych gratulujących kawalerowi Orła Białego znalazło się Towarzystwo Jana Karskiego.
– Nigdy nie zapomnę profesora Jana Karskiego, którego osobiste poznanie uważam za jeden z największych zaszczytów, jaki spotkał mnie w życiu. Szczerze podziwiam to, co zrobił w czasie wojny dla narodu żydowskiego oraz całą jego działalność powojenną. Z czułością i sentymentem oglądam fotografie z jego wizyt w moim domu w Hajfie 20 lat temu. Jak i jego wizjonerskie słowa, że Polska zasługuje na takiego ambasadora, jak ja, a ja na to, aby nim zostać. To się miało spełnić cztery lata później… Dla pamięci Jana Karskiego będę robił, co tylko mogę po kres moich dni. Także jako członek Towarzystwa Jana Karskiego, którego działalność niezwykle cenię… – powiedział nam Szewach Weiss.