Kryzys w publicznych regionalnych rozgłośniach. "Rzeczpospolita” informuje, że wpływy z abonamentu są tak małe, że wystarczą zaledwie do kwietnia 2009 roku. Najgorzej jest w Krakowie i Bydgoszczy.
Szefowie rozgłośni twierdzą, że problemy będą nawet jeśli wpływy abonamentowe będą na poziomie tego roku.
Michał Jagodziński prezes PR Pomorza i Kujaw z Bydgoszczy przyznaje, ze radio jest w stanie funkcjonować normalnie jedynie do września. . - Później będziemy musieli wprowadzić oszczędności: zrezygnować z nadawania relacji sportowych czy w ogóle ograniczyć nadawanie programu do 12 godzin na dobę - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą”
W rozgłośni krakowskiej problem może zacząć się już marcu.
Prezesi regionalnych rozgłośni przyznają, że najdroższe jest przygotowanie audycji misyjnych.
Zdaniem Krzysztofa Czabańskiego, zawieszonego prezesa PR, "duże radio” nie ma możliwości wspierania regionalnych rozgłośni. - Powołanie 17 zupełnie oddzielnych spółek było błędem - uważa Czabański. - Dużo łatwiej byłoby współpracować, gdyby lokalne rozgłośnie były oddziałami, tak jak w telewizji.
Jeśli jednak wpływy z abonamentu nie wzrosną, czy lokalne rozgłośnie będą ogłaszać upadłość? Maciej Wewiór, rzecznik Ministerstwa Skarbu Państwa mówi "rzeczpospolitej, że taką sytuację trudno jest sobie wyobrazić. Rozgłośnie regionalne dysponują kapitałem zakładowym i mają kapitał zapasowy. W przypadku problemów finansowych istnieje możliwość korzystania z tych pieniędzy i wprowadzenia programów restrukturyzacyjnych.
Źródło: "Rzeczpospolita”