Czy jest gdzieś na świecie kraj, gdzie przygotowywane jest w najbliższym czasie odsłonięcie pomnika Stalina? Owszem, jest. Nie jest to ani Korea Północna, ani Białoruś. Tylko USA.
Wirgiński projekt nazywa się National Memorial D-Day i ma być w założeniu narodowym upamiętnieniem tego przełomowego w dziejach
II wojny wydarzenia.
Formą oddania amerykańskiego hołdu wystawienie pomnikowych popiersi: premiera Winstona Churchilla, prezydentów Franklina Delano Roosevelta i Harry Trumana i Józefa Stalina. Ich autorem jest artysta rzeźbiarz Richard Pumphrey, profesor sztuki w Lynchburg College pod Waszyngtonem.
Upublicznienie zamiaru ekspozycji Stalina w Stanach wywołało liczne protesty. Dyrektor Ligi Przeciw Zniesławianiu, Abraham Foxman nazywa ideę chorą, szkodliwą i zniesławiającą pamięć milionów ofiar Stalina. Uważa, że powinna zostać udaremniona.
Prezes fundacji realizującej dzieło, William McIntosh twierdzi, że eksponowanie Stalina ma być jedynie świadectwem pokonania Hitlera, w czym sowiecki przywódca miał udział. Richard Pumphrey dodaje, że rzeźbił "Wujka Józia” ("Uncle Joe”), jak powszechnie nazywano Stalina w Stanach podczas II wojny, bez entuzjazmu, a nawet z pewną złością, lecz prawda historii jest ważniejsza niż emocje współczesności.
Bez zaangażowania Stalina na froncie wschodnim, nie byłoby możliwe zwycięstwo na froncie zachodnim. – Przecież nikomu nie przychodzi do głowy, aby z "Ostatniej wieczerzy” Leonarda Da Vinci usuwać postać Judasza.
Zamiar wystawienia pomnika Stalinowi wywołał też oburzenie wśród Polonii amerykańskiej. Domaga się ona, aby został on jak najszybciej porzucony, bowiem boleśnie godzi w pamięć polskich ofiar reżimu stworzonego przez "pomnikowego bohatera”, w tym oficerów zgładzonych w Katyniu, którą to zbrodnię Stany Zjednoczone piętnowały od wczesnych lat 50. domagając się ujawnienia prawdziwych sprawców.