Polscy archeolodzy nie wyjadą na razie do Smoleńska, by zbadać teren po katastrofie prezydenckiego samolotu. Wśród nich miał być naukowiec z Lublina.
- Cały czas prowadzimy rozmowy nt. pracy naszych archeologów na lotnisku w Smoleńsku. Nawet dzisiaj miałem wiadomość, że przedstawiciele naszej ambasady rozmawiali w MSZ Federacji Rosyjskiej o tej sprawie" - powiedział rzecznik MSZ Piotr Paszkowski w TVN24.
Paszkowski dodaje, że sprawa ta nie jest taka prosta, bo nie znaleziono jeszcze formuły prawnej, dzięki której polscy Archeologowie mogliby pracować w Smoleńsku. - Być może będzie wymagane podpisanie jakiejś umowy, która będzie regulować ich pobyt i pracę jako siły wspomagającej pracę prokuratury Federacji Rosyjskiej - powiedział rzecznik MSZ.
Jak podało Radio Zet w tej chwili przeszukanie miejsca katastrofy jest już praktycznie niemożliwe, bo na terenie lotniska wyrosła bujna roślinność, która utrudnia poszukiwania. Dlatego badania będą możliwe dopiero jesienią.
Oględziny miejsca katastrofy prezydenckiego samolotu ma przeprowadzić 21 archeologów i geofizyków. Wśród badaczy jest naukowiec pracujący na w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.