Pasażerom lubelskiego autobusu firmy Beatur, który wjechał w serbskie radiowozy nic się nie stało. Nie żyje trzech policjantów. Kierowca usłyszał zarzut spowodowania wypadku "ze skutkami o wielkiej skali".
Do wypadku doszło w sobotę ok. godz. 14.30 na autostradzie A 75 w pobliżu miejscowości Subotica. To 30 km na południe od granicy serbsko-węgierskiej. Polski autokar zjechał na pas awaryjny i uderzył w stojące na nim dwa radiowozy serbskiej policji i samochód osobowy z rejestracją słowacką. Na miejscu zginęło dwóch serbskich policjantów, trzeci zmarł w szpitalu.
– Żaden z pasażerów polskiego autobusu nie odniósł obrażeń, które wymagałyby bądź hospitalizacji, bądź też medycznego zaopatrzenia ambulatoryjnego – poinformował Grzegorz Opaliński, polski konsul w Belgradzie.
– Na miejsce wypadku podstawiliśmy dwa autobusy, które zabrały turystów do kraju. Wszyscy pasażerowie już wrócili do Polski. W niedzielę o godz. 11 byli na dworcu przesiadkowym w Katowicach, skąd rozjechali się do swoich domów – mówi Beata Smoleń, właścicielka lubelskiej firmy Beatur.
Serbska policja nie odnalazła śladów hamowania autokaru, co może wskazywać na zasłabnięcie lub zaśnięcie kierowcy. Te hipotezę potwierdza też komendant policji z miejscowości Subotica. – Nie znam okoliczności tego zdarzenia. Mogę jedynie powiedzieć, że nasz autobus to nowy pojazd. Został kupiony w maju tego roku – dodaje Beata Smoleń.
Polski kierowca w trakcie przesłuchania poczuł się źle i został przewieziony na badania. Potem jednak został przesłuchany. – Usłyszał zarzut spowodowania wypadku "ze skutkami o wielkiej skali”. Został mu przydzielony obrońca z urzędu, zgodził się na to. – Jesteśmy w stałym kontakcie z konsulem Opalińskim. Oczywiście udzielimy naszemu kierowcy wszelkiej pomocy prawnej, na tyle, na ile jest to możliwe – dodaje Beata Smoleń.
Uszkodzony autobus w najbliższych dniach przejdzie ekspertyzę techniczną, po czym wróci do kraju.