Prokuratorzy badający wypadek premier Beaty Szydło odmówili obciążenia tylko kierowcy seicento - podaje Rzeczpospolita
Wcześniej prokuratorzy powołali się na art. 7 ustawy o prokuraturze, a więc dotyczący zachowania niezależności. Chcieli zbadać, czy funkcjonariusze BOR zgodnie z prawdą zeznawali o włączonych sygnałach dźwiękowych.
Wypadek Beaty Szydło
Do wypadku z udziałem limuzyny z Beatą Szydło doszło 10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu, gdy rządowa kolumna z pojazdem wiozącym ówczesną premier Beatę Szydło, wyprzedzała fiata seicento.
Poszkdowana została premier i dwaj funkcjonariusze BOR. Zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał 21-letni kierowca fiata seicento - Sebastian K.
Prokuratura odpowiada
Dzisiaj stanowisko w tej sprawie obpublikowała Prokuratura Okręgowa w Krakowie:
W związku z informacjami mediów dotyczącymi śledztwa w sprawie wypadku drogowego, do którego doszło 10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu, a w wyniku którego została poszkodowana ówczesna Prezes Rady Ministrów Beaty Szydło, Prokuratura Okręgowa w Krakowie informuje:
Żadna decyzja merytoryczna w sprawie odpowiedzialności za wypadek kierowcy Fiata Seicento Sebastiana K. nie wyklucza badania innych wątków, w tym kwestii użycia sygnałów dźwiękowych przez pojazdy wchodzące w skład kolumny rządowej ani przyczynienia się do wypadku przez funkcjonariuszy ówczesnego Biura Ochrony Rządu. W toku jest osobne postępowanie dotyczące podejrzenia przekroczenia dozwolonej prędkości i przekroczenia linii ciągłej jezdni przez funkcjonariuszy BOR, którzy prowadzili pojazdy wchodzące w skład kolumny uprzywilejowanej. Dopiero prawomocne zakończenie postępowania karnego przeciwko podejrzanemu Sebastianowi K. pozwoli jednak na pełną i prawidłową ocenę innych aspektów zdarzenia.
W toku postępowania przyjęto dwie wersje przebiegu wypadku. Jedna zakłada używanie sygnałów świetlnych i dźwiękowych przez pojazdy poruszające się w kolumnie uprzywilejowanej. Druga - używanie wyłącznie sygnałów świetlnych. Żadnej z nich nie wyklucza prokuratura, a uprawnionym do oceny tej kwestii jest sąd.
Wyłączenie na tym etapie ze sprawy wątku ewentualnego składania fałszywych zeznań według których rządowa kolumna używała zarówno sygnałów świetlnych, jak i dźwiękowych, byłoby równoznaczne z wyeliminowaniem jednej z dwóch wersji przebiegu wypadku. Byłoby ze strony prokuratury przedwczesne i sprzeczne z metodyką prowadzenia śledztwa, a jednocześnie ograniczałoby swobodę sądu w całościowej ocenie zdarzenia.
Powołani przez prokuraturę biegli z Zakładu Badania Wypadków Drogowych Instytutu Ekspertyz Sądowych im prof. dr Jana Sehna w Krakowie stwierdzili, że- niezależnie od używania bądź nie sygnałów dźwiękowych pojazdy z kolumny uprzywilejowanej - wyłącznym i bezpośrednim sprawcą zdarzenia był kierowca Fiata Seicento Sebastian K. Według biegłych nie rozeznał prawidłowo sytuacji na jezdni. Jego obowiązkiem jako kierowcy było sprawdzenie stanu ruchu na jezdni i kontynuowania jazdy dopiero po upewnieniu się, że jezdnia jest wolna. Nieprawidłowo przeprowadzony manewr skrętu w lewo był w ocenie biegłych bezpośrednią przyczyną kolizji z samochodem marki Audi A8, którym jechała Beata Szydło. Kierowca Audi nie miał możliwości uniknięcia kolizji.
Zebrany materiał dowodowy umożliwił więc odtworzenie przebiegu wypadku, ale nie pozwolił na zweryfikowanie twierdzenia o używaniu przez pojazdy uprzywilejowane sygnałów dźwiękowych. To zagadnienie może być rozstrzygnięte na podstawie osobowego materiału dowodowego, w zależności od decyzji i interpretacji sądu.